Wyszukaj w publikacjach

01.01.2025 o 14:16
·

Czy medycy ze Świętochłowic dostaną wynagrodzenie? – apel o rządową pomoc

100%

Około 300 pracowników zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych w Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Świętochłowicach nie otrzymało wynagrodzeń. Zwrócili się o pomoc do premiera Donalda Tuska, licząc na rządową interwencję.

Jak podaje „Dziennik Zachodni”, szpital powiatowy w Świętochłowicach od lat boryka się z problemami finansowymi. W związku z trudnościami, 9 grudnia 2024 r. placówka ogłosiła postępowanie sanacyjne, które ma zapobiec ogłoszeniu upadłości. Dzięki tej procedurze szpital może kontynuować działalność, korzystając z ochrony prawnej przed wierzycielami.

Nad działalnością szpitala pieczę będzie sprawować wyznaczony przez sąd zarządca.  

Postępowanie sanacyjne otwarte wobec Zespołu Opieki Zdrowotnej w Świętochłowicach sp. z o.o. w restrukturyzacji to następstwo wieloletnich trudności finansowych, z jakimi zmaga się system ochrony zdrowia w Polsce, a szczególnie szpitale powiatowe od kilku lat oczekujące na reformę obejmującą zasady finansowego funkcjonowania placówek szpitalnych tej kategorii. Szpital w Świętochłowicach od dłuższego czasu alarmował i sygnalizował, podobnie jak inne tego typu placówki, że mierzy się z trudnościami, których bez zmian systemowych szpitale nie są w stanie pokonać 

– tłumaczy „Dziennikowi” szpital powiatowy w Świętochłowicach. 

W związku z trudnościami finansowymi, szpital przestał wypłacać pensje niektórym medykom. Chodzi o ok. 300 pracowników zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych. W przesłanym „Dziennikowi” oświadczeniu, szpital tłumaczy, że nie miał i nie ma zaległości w wypłacaniu pensji osobom zatrudnionym w oparciu o umowę o pracę.

Wszyscy pracownicy szpitala otrzymują swoje wynagrodzenia zgodnie z terminem wynikającym z podpisanych umów. Natomiast, niestety pomimo podjętych wszystkich możliwych i dostępnych prawem działań, ze względu na niedofinansowanie systemu ochrony zdrowia w Polsce (wzrost kosztów funkcjonowania, wzrost wynagrodzeń bez waloryzacji wartości udzielanych świadczeń medycznych), na dzień 11 grudnia 2024 r. placówka z przyczyn formalnych, nie jest w stanie wypłacić wynagrodzeń dla części osób świadczących usługi medyczne dla szpitala, tj. współpracowników zatrudnionych w oparciu o umowy cywilnoprawne na kontraktach i umowach-zlecenie, płatnych w listopadzie

 – czytamy w oświadczeniu szpitala, przesłanym Dziennikowi Zachodniemu.

Medycy proszą premiera o pomoc 

Lekarze, którym szpital nie wypłacił pensji, zwrócili się z prośbą o pomoc do premiera Donalda Tuska.

Nie otrzymaliśmy wypłaty za miesiące październik i listopad mimo upłynięcia czasu określonego w umowach. ZOZ w Świętochłowicach rozwiązał z nami umowy 30 listopada 2024 (okres zatrudnienia do 31 grudnia 2024), a aktualnym pracownikom zaproponowano porozumienie. Pracownicy, których zwolniono (zespół lekarski i pielęgniarski nocnej opieki zdrowotnej), nie otrzymali takiego porozumienia. (…) Nikt wcześniej nie poinformował nas o planach szpitala. (…) Prosimy o pilną pomoc i interwencję ze strony rządowej, która pozwoli nam na odzyskanie straconych pieniędzy 

– piszą medycy w liście do premiera. 

Podobnej treści pismo medycy wysłali też do Daniela Begera, prezydenta miasta Świętochłowice. U premiera interweniował także sam prezydent Świętochłowic tłumacząc, że miasto, wyłączny właściciel ZOZ-u, nie jest w stanie pokrywać strat generowanych przez szpital, związanych m.in. ze wzrostem płac medyków czy problemami dotyczącymi braku specjalistów. 

Medycy: szanse na odzyskanie pieniędzy są niewielkie 

Lekarze, z którymi rozmawiał portal „Remedium”, informują, że mimo wystawionych faktur i odprowadzenia podatków od dochodów, których nie dostali, z powodu formalnych ograniczeń mogą czekać na swoją wypłatę nawet kilka lat. 

Już wcześniej zdarzały się sytuacje, że lekarzom na kontraktach z NPL wypłacano pensje z ponad miesięcznym opóźnieniem. Teraz nie mamy ich wcale, a do tego według prawników, jeśli masa sanacyjna jest w rękach zarządcy, mamy niewielkie szanse na odzyskanie naszych należności. Dyrektor medyczny twierdzi, że pieniądze będą może za 1,5 roku, ale to nic pewnego. Nie możemy sobie pozwolić na utratę tych środków, mamy kredyty do spłaty, rodziny. Zarobiliśmy te pieniądze ciężką pracą. Nikt nam nie chce pomóc, izba lekarska, do której przynależymy, poradziła, by nie nagłaśniać sprawy, zarząd szpitala też z nami nie rozmawia 

– mówią. 

Szpital przekazał „Dziennikowi Zachodniemu”, że pacjenci są bezpieczni, a świadczenia medyczne są obecnie realizowane bez zmian. 

Kolejne decyzje dotyczące funkcjonowania szpitala będą podejmowane wraz z zarządcą sądowym

 – przekazał szpital.

Planujemy kontynuację tematu. 

Źródła

  1. Dziennik Zachodni 

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).