Publikacje
Wiadomości
Zapożyczają się, by zostać lekarzem

Zapożyczają się, by zostać lekarzem

Zapisuję
Zapisz
Zapisane

 
Kredyt na studia medyczne cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem przyszłych lekarzy. Dotychczas złożono ponad 1600 wniosków. Bank Pekao szacuje, że w tym roku z tej formy finansowania studiów skorzysta nawet 2 tys. osób na 9,2 tys. studentów uprawnionych. Lekarze przestrzegają młodych ludzi przed zapożyczaniem się.  

 Kredyt na studia medyczne może być udzielony studentom płatnych studiów lekarskich (niestacjonarnych na uczelniach publicznych i stacjonarnych oraz niestacjonarnych na uczelniach prywatnych), prowadzonych w języku polskim. Pożyczyć można 20 tys. zł na semestr studiów rozpoczętych w roku akademickim 2022/2023 i 18 tys. zł na semestr studiów rozpoczętych we wcześniejszych latach. Absolwent kierunku lekarskiego, który pożyczył od banku pieniądze ma dwie opcje – albo po dwunastu latach od ukończenia nauki zacznie spłacać dług albo może starać się o jego umorzenie – w tym przypadku trzeba w ciągu 12 lat od skończenia studiów przepracować 10 lat w publicznym systemie ochrony zdrowia i uzyskać tytuł specjalisty w dziedzinie, uznawanej przez ministra zdrowia za priorytetową. Dla studentów, którzy korzystali z kredytu krócej niż przez 6 lat, wymagany okres zatrudnienia w publicznej służbie zdrowia jest krótszy. W tym roku łącznie 9,2 tys. studentów jest uprawnionych do ubiegania się o kredyt – są to osoby, które studiują bądź w tym roku dostały się na studia niestacjonarne na uczelniach publicznych i stacjonarne oraz niestacjonarne na uczelniach prywatnych. Wnioski można składać wyłącznie w Banku Pekao SA.

Dotychczas złożono ponad 1600 wniosków, zdecydowaną większość rozpatrzono pozytywnie. Pojedyncze odmowy udzielenia kredytu spowodowane były negatywną oceną wiarygodności kredytowej wnioskodawców, w szczególności występowaniem zaległości w spłacie zobowiązań 

– mówi Paweł Jurek, rzecznik prasowy Banku Pekao S.A.

W sumie od uruchomienia naboru wniosków, czyli od 18 lipca 2022 r. wypłacono studentom już blisko 20 milionów zł w ramach pierwszych transz. 

Spodziewamy się, że w 2022 roku skorzysta z kredytu nawet 2 tys. studentów 

– mówi Paweł Jurek.

Jego zdaniem, w związku ze zwiększającymi się limitami przyjęć na studia medyczne, zainteresowanie tym produktem wzrośnie.

– Spodziewamy się również, że pozytywne przełożenie będą miały trwające działania promujące kredyt oraz rekomendacje studentów, którzy już z tego rozwiązania skorzystali – mówi. 

Studenci mogą składać wnioski w terminie do 21 dni od dnia rozpoczęcia semestru. Student nie musi mieć zdolności kredytowej, nie musi też nigdzie pracować. Oprocentowanie kredytu jest równe sumie marży banku w wysokości 2 p.p. oraz 1,2 stopy redyskontowej weksli Narodowego Banku Polskiego, obecnie jest to 10,16% w skali roku. Do czasu spłaty kredytu koszt odsetek pokrywa w całości Fundusz Kredytowania Studiów Medycznych. Dopiero kiedy student zacznie spłacać kredyt to pokrywa odsetki w wysokości połowy oprocentowania, pozostała część odsetek jest dotowana przez Fundusz.Uczelnie podkreślają, że studenci zwracają się z pytaniami o możliwość finansowania studiów za pomocą kredytu. Dziekanat Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego wystawił do tej pory 115 zaświadczeń dla osób, które starają się o kredyt na studia. Koszt czesnego w uczelni wynosi 24 tys. zł za semestr (kwota dla studentów I roku dla naboru 2022/2023, mogą być różnice pomiędzy rocznikami) więc kwota kredytu nie pokrywa w pełni kosztów nauki. 

W dziekanacie Wydziału Medycznego Uczelni Łazarskiego wystawiono dotychczas 104 zaświadczenia do kredytu.

Lekarze: Poprawcie maturę, nie wikłajcie się w umowy z bankiem 

Pomysł zaciągania kredytów na studia nie podoba się niektórym lekarzom. Porozumienie Rezydentów ostrzega młodych ludzi przed podpisywaniem umów z bankiem.

Patrząc na liczbę złożonych wniosków, zainteresowanie kredytem jest spore, a zwiększające się limity przyjęć na studia, masowe uruchamianie kierunku lekarskiego na uczelniach prywatnych, mogą wpłynąć na jeszcze większą popularność tego produktu. Według mnie, mniej zamożni studenci powinni mieć możliwość uzyskania preferencyjnego wsparcia podczas studiów, ale na korzystnych warunkach. Przypuszczam, że spośród 1600 osób, które kredyt zaciągnęły, większość liczy na jego umorzenie. I ja nie winię tych osób. To im zaoferowano produkt, który pozornie wygląda dobrze. Nie wymagam od ludzi na początku ich drogi życiowej, by znali tajniki ekonomii, sytuację w ochronie zdrowia czy na rynku pracy. Nie mają obowiązku tego wiedzieć

 – mówi Sebastian Goncerz, lekarz stażysta, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów.

sebastian goncerz
Sebastian Goncerz

 Jego zdaniem, branie jakiegokolwiek kredytu w obecnej sytuacji ekonomicznej nie jest dobrym pomysłem.

Po pierwsze, oprocentowanie jest zmienne, czyli uzależnione od stopy ustalanej przez NBP. Po drugie, trzeba mieć świadomość, że pensja lekarza w przyszłości może nie wystarczyć na spłatę kredytu. Policzyliśmy, że samą kwotę kredytu (ok. 240 tys. zł) będąc na typowej pensji rezydenckiej i odkładając z niej 100 proc. spłacimy dopiero po 3 latach. A do tego należy doliczyć jeszcze odsetki, zapewnić sobie środki na życie. To duży ciężar finansowy dla młodego medyka 

– mówi Goncerz.

Lekarz podkreśla, że warto pamiętać, że taki kredyt obniża też zdolność kredytową, więc może uniemożliwić uzyskanie kredytu w przyszłości np. na mieszkanie.

Umorzenia kredytu lekarz może się spodziewać, gdy jest po 35 r.ż. Przez ten czas może mieć kłopot z uzyskaniem pożyczki na jakikolwiek cel 

– podkreśla. 

Lekarze zwracają uwagę, że warunki umorzenia kredytu też nie są korzystne.

Żeby tak się stało trzeba wybrać specjalizację deficytową i tu pojawia się pierwszy problem. Nie mamy wiedzy jakie specjalizacje będą na liście deficytowych w momencie, gdy dana osoba będzie kończyć studia zatem student nie wie z jakiej puli będzie mógł wybrać, bo taka lista może się zmieniać co roku. Kolejny rząd może mieć pomysł, by ograniczyć ilość specjalizacji deficytowych do tych najbardziej podstawowych, w których są największe braki kadrowe i najcięższe warunki pracy i ci absolwenci, którzy nie będą chcieli spłacać kredytu, nie będą mogli odmówić. Po drugie, by kredyt został umorzony w przeciągu 12 lat po studiach, 10 lat trzeba przepracować w publicznej ochronie zdrowia. Co w sytuacji, gdy ktoś przez dwa lata z rzędu nie dostanie się na rezydenturę? Na to pytanie nie ma odpowiedzi. 10 lat pracy w publicznej ochronie zdrowia to dużo. My nie wiemy jak będzie wyglądała sytuacja za 6 lat, gdy na rynek trafi tak ogromna liczba absolwentów, jakie warunki zaproponują pracodawcy 

– mówi Sebastian Goncerz.

Lekarze z Porozumienia Rezydentów zastanawiają się także, czy przy tak dużej liczbie studentów, która wejdzie na rynek za 6 lat, rząd nie obniży pensji lekarzom, tak jak miało to miejsce w Niemczech.

– Dzisiejszy świat jest mocno nieprzewidywalny – dodaje wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów. Lekarz zwraca też uwagę, że przy tak dużej ilości kształconych lekarzy, absolwenci, którzy trafią na rynek będą konkurować ze sobą o miejsca rezydenckie. Przykład Hiszpanii pokazuje, że odkąd w 2008 r. drastycznie zwiększono limity przyjęć, każdego roku zaświadczenia potrzebne do pracy za granicą pobiera ok. 4 tys. absolwentów.

– Patrząc na te dane należy się zastanowić, czy u nas za parę lat ten scenariusz się nie zrealizuje, czy dla wszystkich osób, które zaciągnęły kredyt znajdzie się miejsce pracy – zastanawia się Goncerz. Wielu lekarzy radzi maturzystom, by nie wikłali się w skomplikowane umowy z bankami i postarali się o miejsce na studiach bezpłatnych.

– Lepiej zrobić sobie rok przerwy, poprawić maturę, by dostać się na wymarzoną uczelnię niż podpisywać umowy kredytowe i stać się niewolnikiem systemu ochrony zdrowia – podpowiada. 

Jarosław Kaczyński: To nie jest niewolnictwo 

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, prezesa Prawa i Sprawiedliwości, jeśli młody człowiek chce być lekarzem i nie mieć żadnych zobowiązań, powinien płacić za naukę.

Skoro studenci chcą studiować za darmo, to powinni mieć pewne zobowiązania co do pracy w Polsce przez ileś tam lat. Niektórzy odpowiadają, że nie będą niewolnikami. To nie jest niewolnictwo. Nikt nie ma przymusu bycia lekarzem. Jeśli ktoś chce studiować i nie mieć żadnych zobowiązań, to niech te 1,5 miliona złotych za naukę zapłaci 

— dodał prezes Prawa i Sprawiedliwości podczas wizyty w Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym w Częstochowie.

Parę dni później do wypowiedzi prezesa PIS odniósł się Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia na antenie Radia Plus.

Studia medyczne są bardzo kosztowne, kosztują ponad milion złotych. Wprowadziliśmy możliwość dla tych, którzy są na studiach niestacjonarnych, gdzie płacą za studia - kredyt, który jest umarzany po 10 latach, jeżeli student odpracuje je w naszym kraju. Powinniśmy wprowadzić coś, żeby lekarze z Polski nie wyjeżdżali. Teraz pytanie w jaki sposób to wprowadzić, bo w tej chwili, jeżeli chodzi o pensje, to jesteśmy konkurencyjni z krajami UE 

– powiedział Waldemar Kraska w „Sednie Sprawy” Radia Plus.

Wiceminister dopytywany czy będzie sztywne rozwiązanie i nakaz pracy w publicznej ochronie zdrowia, odparł: "pracujemy nad tym". 

uczelnie-medyczne
studia-medyczne
edukacja-medyczna


Agnieszka Usiarczyk
Autor

Agnieszka Usiarczyk

Dziennikarka specjalizująca się w tematyce zdrowotnej, zwłaszcza w obszarach medycyny, ochrony zdrowia i zdrowego odżywiania. Dla Remedium pisze o sprawach ważnych dla młodego pokolenia lekarzy.

Polecane artykuły