Medycyna nuklearna powinna stać się przedmiotem podstawowym – rozmowa z dr. n. med. Andrzejem Kołodziejczykiem

Zapisuję
Zapisz
Zapisane

Rozmowa z dr. n. med. Andrzejem Kołodziejczykiem, prezesem Polskiego Towarzystwa Medycyny Nuklearnej.

–  Ogromny rozwój medycyny precyzyjnej spowodował, że zainteresowanie medycyną nuklearną w ostatnich latach istotnie wzrosło. Jest wykorzystywana w wielu dziedzinach klinicznych do diagnostyki i terapii. Proszę przybliżyć, czym jest ta specyficzna dziedzina medycyny. 

Medycyna nuklearna w bezpieczny sposób wykorzystuje sztuczne źródła promieniowania jonizującego (izotopy promieniotwórcze) do diagnostyki i terapii. 

W diagnostyce pozwala na obrazowanie czynności narządów (w przeciwieństwie do radiologii obrazującej głównie ich strukturę). Krótko mówiąc, badanie izotopowe nie pokaże martwych komórek, bo emitujący promieniowanie izotop przedostaje się do nich drogą krwionośną (brak krążenia = brak obrazu). Odwrotnie wygląda to w przypadku komórek patologicznie pobudzonych, namnażających się, np. nowotworowych. W tym przypadku koncentracja izotopu jest kilka do nawet kilkaset razy wyższa niż w komórkach zdrowych, co często widać jeszcze zanim pojawią się zmiany strukturalne w obrazach radiologicznych (TK, USG, MRI). Jak zatem widać, patologiczny metabolizm komórek widoczny w badaniach izotopowych (scyntygrafia, PET) poprzedza patologie morfologiczne. W efekcie, ich wcześniejsze zobrazowanie pomaga we wczesnym wykrywaniu chorób, co pozwala na wdrożenie optymalnego leczenia. Terapie z wykorzystaniem izotopów promieniotwórczych polegają na wprowadzeniu do ogniska chorobowego preparatu emitującego odpowiedni rodzaj promieniowania, które ma za zadanie zniszczyć chore komórki i tym samym zastąpić nóż chirurgiczny lub promieniowanie wykorzystywane podczas radioterapii. Jest przy tym metodą wybiórczą ("wybiera” głównie komórki chore). Aktualnie niektóre choroby potwierdzone szczegółową diagnostyką izotopową, leczone są w sposób celowany również izotopem, o innych niż diagnostyczne parametrach, ale wprowadzanym do organizmu tą samą, co podczas diagnostyki, drogą. To najnowocześniejsze metody precyzyjnego leczenia personalizowanego, które nazwano teranostyką ("tera” = terapia wynikająca bezpośrednio z diag"nostyki”). Dzięki niekwestionowanemu rozwojowi precyzyjnych metod teranostycznych, medycyna nuklearna, dawniej postrzegana głównie jako jedna z obrazowych dziedzin diagnostycznych, weszła na salony szeroko pojętych dziedzin klinicznych.

– Jakich?  

Np. w onkologii, endokrynologii, kardiologii, neurologii, pediatrii czy urologii. To w tych dziedzinach, skuteczne i specyficzne dla konkretnych chorób izotopowe metody diagnostyczne determinują zastosowanie szczegółowych metod terapeutycznych z najwyższym prawdopodobieństwem ich skuteczności. I tak np. w onkologii – monitorowanie leczenia raka piersi, raka płuca, nowotworów przewodu pokarmowego, chłoniaków; w neurologii – jednoznaczna diagnostyka chorób otępiennych i choroby Parkinsona ukierunkowuje na celowane leczenie; w kardiologii – określa żywotność mięśnia sercowego, a tym samym wskazania do rewaskularyzacji lub przeszczepu, określa obiektywnie poziom niedokrwienia mięśnia sercowego; a w endokrynologii – leczenie celowane łagodnych i złośliwych chorób tarczycy, teranostyka guzów neuroendokrynnych.

– Jaki postęp dokonał się ostatnio w tej dziedzinie medycyny?

Jeszcze niedawno nie wyobrażaliśmy sobie, że będziemy mieli sprzęt diagnostyczny, dzięki któremu czułość badań sięgać będzie 100 proc. W ostatnich 10 latach podwoiła się liczba gamma-kamer, a ilość skanerów PET-CT wręcz potroiła. Nie wspomnę o skoku technologicznym, czyli ucyfrowieniu. Oprócz tego, wprowadzono celowane radiofarmaceutyki, które w przypadku niektórych chorób istotnie poprawiły trafność rozpoznań klinicznych i efekty terapeutyczne, co ostatecznie wpłynęło na przeżywalność, komfort życia, ale również niższe koszty leczenia. 

– Specjalizacja z medycyny nuklearnej jest jedną ze specjalizacji podstawowych, trwa 5 lat. Co muszą wiedzieć medycy, którzy chcieliby zostać specjalistami w tej dziedzinie? 

To specyficzna specjalizacja, głównie dla lekarzy, którzy potrafią i lubią pracować w zespołach z uwagi na fakt, że ostateczny wynik postępowania diagnostyczno-terapeutycznego wymaga ścisłej współpracy lekarza, pielęgniarki, technika, radiofarmaceuty oraz fizyka. Zawiera w programie dużo elementów fizyki i chemii. Wymaga też, jak każda sztuka obrazowania, umiejętności postrzegania obrazów i wyobraźni przestrzennej. Przy tym, wysoko cenione są takie cechy, jak empatia i umiejętność indywidualnej oceny problemów przy interpretacji polegającej na szczegółowym zestawieniu procesów fizjologicznych, patofizjologicznych oraz stricte patologicznych. I warto podkreślić, że specjaliści medycyny nuklearnej nie muszą się martwić o pracę, bo potrzeby zatrudnienia zgłasza 90% placówek w Polsce, m.in. duże ośrodki medyczne (uczelnie, instytuty, szpitale). Specjalista w tej dziedzinie ma też ogromne możliwości działalności naukowej. 

– Jakie jest zainteresowanie tą specjalizacją? 

Według danych z izb lekarskich opartych na ilości zarejestrowanych dyplomów specjalizacyjnych, w Polsce mamy ok. 360 osób mających taki dyplom.

Wiele z nich nie "uprawia” jednak tej dziedziny, mając równocześnie inne specjalizacje. Według ankiety przeprowadzonej przez Polskie Towarzystwa Medycyny Nuklearnej w maju 2024 roku, lekarzy pracujących czynnie w placówkach medycyny nuklearnej jest około 170. To stanowczo za mało, biorąc pod uwagę, że w ostatnich 10 latach ilość procedur medycyny nuklearnej potroiła się. Mając więc na uwadze istotną poprawę dostępnych technologii medycznych, liczba specjalistów czynnie uczestniczących powinna być dwukrotnie wyższa. Niestety, przy aktualnym poziomie wykorzystania miejsc szkoleniowych (około 60 specjalizantów w Polsce) oraz ilości specjalistów w wieku przedemerytalnym, to poziom do osiągnięcia za 7-10 lat.

– Co zrobić, by zachęcić młodych medyków do wyboru medycyny nuklearnej? 

Już na etapie szkolenia przeddyplomowego (uczelnie medyczne), medycyna nuklearna powinna znaleźć się na liście przedmiotów podstawowych. Jej wagę podniosłaby z pewnością forma końcowego egzaminu – obowiązkowego. Ważne jest również odpowiednie umieszczenie przedmiotu w programie nauczania – z uwagi na ścisłą zależność od większości dziedzin klinicznych, właściwym jest jego nauczanie wraz z nimi, czyli w końcowej fazie studiów (V lub VI rok), a nie jak obecnie, przed propedeutyką kliniczną. Na etapie szkolenia podyplomowego, medycyna nuklearna nie zawiera w programie specjalizacji dodatkowych, płatnych dyżurów, jak inne dziedziny, co istotnie wpływa na ostateczny wybór młodych adeptów uczelni medycznych. Dla młodego lekarza, często na dorobku, perspektywa 5 lat bez możliwości dodatkowego zarobkowania w zawodzie przy opisywanej wcześniej specyfice i trudnościach interdyscyplinarnych dziedziny sprawia, że wybiera on inne, bardziej intratne. Jedyną formą zachęcenia do ubiegania się o specjalizację z medycyny nuklearnej, może być decyzja Ministerstwa Zdrowia o przyznaniu jej statusu specjalizacji deficytowej/priorytetowej.

– Jakie są na to szanse? 

Jako środowisko, w poczuciu odpowiedzialności za zapewnienie pacjentom dostępności do uznanych na świecie, nowoczesnych, skutecznych metod diagnostyczno-terapeutycznych, wszelkimi dostępnymi sposobami będziemy o to zabiegać we wszystkich ośrodkach decyzyjnych. Wraz z przedstawicielami wymienionych dziedzin klinicznych oraz zainteresowanymi bezpośrednio organizacjami pacjentów, podjęliśmy dyskusję z MZ, MNiSZW, informując wcześniej KRAUM. Bardzo liczymy na wnikliwą analizę problemu i jednoznaczne decyzje wykonawcze. 


studia-medyczne

Dołącz do dyskusji

Polecane artykuły