Wyszukaj w publikacjach
Rozmowa z dr Mają Herman, psychiatrką, prezeską Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych

Ludzie w lęku to idealne pole do zarządzania – chcemy rzetelnej informacji medycznej w mediach
Rozmowa z dr Mają Herman, psychiatrką, prezeską Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych
- Jakie są skutki przekazywania społeczeństwu niesprawdzonych informacji z dziedziny medycyny?
Najgroźniejszymi informacjami są te, które przekazywane są jako metaanalizy, uogólnienia zjawisk zdrowotnych/medycznych, a w rzeczywistości są tzw. „case reportami”, czyli opisami przypadków. Drugim, niebezpiecznym zjawiskiem jest wykorzystywanie lęku o zdrowie do zarabiania. I tu przykładem są popularne reklamy substancji, które nie mają potwierdzonego działania zdrowotnego, a reklamowane są jako te, które mają uleczyć wszelkie bolączki. Te dwa punkty można sprowadzić do jednego mianownika - manipulacji. Manipulacja to potężne narzędzie, wykorzystujące nasze emocje, by osiągnąć dany cel. Chcemy i będziemy zawsze przypominać, że medycyna to nauka oparta na faktach, nie na emocjach. Skutki przekazywania niesprawdzonych informacji mają odzwierciedlenie w zdrowiu i życiu Polek i Polaków, mają też swoje odbicie w dezorganizacji opieki zdrowotnej. Ale nie tylko. Odbija się to absolutnie na każdej sferze naszego życia. Na ekonomii, życiu społecznym, kulturalnym, prywatnym, zawodowym. Zdrowie jest najwyższą wartością. To górnolotne stwierdzenie jest ze wszech miar prawdziwe. Absolutnie całe otoczenie, wszystko dookoła nas ma przełożenie na zdrowie i życie. A z tego wszystkiego najważniejszy jest język jakim się posługujemy, bo to on kształtuje całą resztę zjawisk społeczno-kulturowo-zdrowotnych.
- By zatrzymać szerzenie się nieprawdziwych informacji z zakresu zdrowia, powstało pierwsze w kraju Polskie Towarzystwo Mediów Medycznych (PTMM), które zajmie się m.in. weryfikacją wiarygodności informacji medycznej w mediach.
Zgadza się. Pomysł na powstanie towarzystwa zrodził się już 4 lata temu. Wtedy konta medyczne nie były codziennością, niewielu medyków decydowało się na edukację w mediach w przeciwieństwie do „niemedycznych” osób, które dzięki dostępności do ogromu informacji medycznej, rozpoczęły lawinę dezinformacji. Nie było przeciwwagi, nie było nas medyków, a ci którzy mieli chęci być w sieci, nie bardzo wiedzieli jak się w niej poruszać. Rozpoczęło się od warsztatów, szkoleń, wykładów pokazujących, że medycy w mediach, szczególnie społecznościowych, są potrzebni, potem Alicja Baska, rezydentka zdrowia publicznego i dyrektorka Polskiego Towarzystwa Medycyny Stylu Życia podsunęła pomysł na powołanie stowarzyszenia, które usystematyzowałoby standardy edukacji w sieci oraz zakończyłoby machinę dezinformacji. I tak, idąc za przykładem ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii oraz coraz większego kryzysu, jaki zaczął dotykać naukę opartą na dowodach (EBM) powstało nasze towarzystwo.
- PTMM tworzą medycy, medyczki, prawniczki. Na czym będzie polegać wasza działalność?
Główna idea jaka nam przyświeca, to tworzenie bezpiecznego medycznego języka, zrozumiałego dla każdego i zgodnego z EBM oraz literą prawa medycznego. Chcemy promować edukacyjne inicjatywy, konta, chcemy uczyć, jak bezpiecznie tworzyć treści medyczne. Chciałyśmy, żeby Towarzystwo było inicjatywą, która będzie zgłaszać do odpowiednich organów wszelkie nadużycia czy szerzenie nieprawdziwych informacji. Jednocześnie nie chcemy ograniczać rozwoju nauki, „zamykać” nikomu ust. Chcemy jednak, by dzięki PTMM, czytelnik wiedział co jest faktem, co opinią, co obserwacją, w jakim obszarze są prowadzone badania, a jaki obszar jest już zbadany i dzięki niemu są tworzone standardy dla medyków. Jesteśmy też towarzystwem naukowym, chcemy badać media medyczne w Polsce. Nie chcemy medialnych „burz”, bo takie inicjatywy już były (są), a one zwiększają tylko zasięgi osobom, które próbują zarobić bądź wykorzystać ludzi spoza medycznej działki.
- W jaki sposób będzie się odbywać weryfikacja informacji medycznej w mediach?
Będziemy uczyć zarówno użytkowników, którzy chcą edukować w sieci, jak i odbiorców tej edukacji. Będziemy tworzyć wytyczne do prowadzenia kont medycznych, komunikowania się w mediach, dzielenia się informacjami. Współpracujemy ze specjalistami z zakresu każdej części medycyny. W przyszłości chcemy organizować, konferencje, szkolenia i działać na szerszą skalę, czyli edukować podmioty lecznicze, zachęcać do prowadzenia komunikacji internetowej z ludźmi, organizować akcje społeczne i wspierać różne inicjatywy, które będą promować prozdrowotny tryb życia. No i co najważniejsze, nawiązywać międzynarodową współpracę z koleżankami i kolegami z innych towarzystw. Model Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych oparty jest na zagranicznych towarzystwach, ale nieco zmodyfikowany, by sprostać polskim realiom.
- A jak będziecie wpływać na osoby czy firmy, które rozpowszechniają fałszywe informacje medyczne? Czy takie sprawy będą rozstrzygać się w sądzie?
Chcemy wpływać skutecznie. A skutecznie, dla nas oznacza, prawnie. Stąd w naszym towarzystwie prawniczki. Nie chcemy samosądów, bezprawia i nadmiarowego zjawiska tzw. cancelowania. W sieci łatwo rozpocząć burzę, która jest w stanie zniszczyć czyjąś wieloletnią pracę. Dlatego u nas jedna osoba, nie podejmuje decyzji dotyczącej weryfikacji danego konta. Będziemy robić to wspólnie. Jesteśmy na tyle niejednorodni, że zapewni to holistyczne podejście do zagadnień. Holistyczne, ale zawsze zgodne z EBM. Chcemy też zachować odpowiednią kolejność reakcji. Jeżeli ktoś popełni medyczne faux pas, bo napisze coś, to tylko ten wpis będzie na naszym celowniku, a nie cała działalność danej osoby. Jeśli to będą globalne naruszenia standardów EBM, będziemy ostrzegać w wiadomościach, następnie będziemy dostarczać pisma przedprocesowe, ale będziemy też składać zawiadomienia do odpowiednich służb - na policję, do prokuratury, izb medycznych, prawnych. Zdajemy sobie sprawę, że staniemy się najbardziej znienawidzonym towarzystwem przez wszystkie te organy. Jeśli to nie pomoże, zostanie nam broń, której nie chcemy używać, czyli uruchomienie zjawiska cancel culture - sieci i burzy medialnej, by napiętnować. Ale wierzymy, że nie będzie to konieczne.
- Jak dziś użytkownik Internetu może zweryfikować, które informacje są prawdziwe, a które niekoniecznie?
Systematycznie będziemy publikować treści o tym, jak weryfikować informacje (są takie treści w sieci, ale są one umieszczane na różnych kontach, w różnych miejscach). Czytając publikacje o treściach medycznych, należy po pierwsze sprawdzać piśmiennictwo – czy jest podane, jakie jest i jeśli są to np. opisy pojedynczych przypadków, należy traktować to, jako ciekawostkę medyczną, a nie jako fakt. Oprócz tego, pamiętajmy, że każde zdanie zaczynające się od „słyszałam/słyszałem od znajomego …” nie jest dowodem naukowym.
- Czy każdy z nas może być Sherlockiem i tropić nieprawdziwe treści, a następnie je zgłaszać do PTMM?
Każdy użytkownik Internetu może zgłaszać do nas treści, które go niepokoją w sieci. Można to robić poprzez email, nasze media społecznościowe, czy już wkrótce, również poprzez naszą stronę internetową. Ważne jest, by zgłaszać także profile, które promują medycynę opartą na dowodach naukowych. Nie jesteśmy w stanie znać wszystkich, więc potrzebujemy oczu i uszu wszędzie. Wtedy będziemy w stanie stworzyć bezpieczną sieć informacji medycznej, co też jest jednym z naszych celów.
- Czy zajmujecie się już jakąś sprawą?
O tak, zdecydowanie, szykujemy coś wielkiego. Będzie to na pewno bezprecedensowe, jeśli chodzi o polskie orzecznictwo, ale więcej nie mogę zdradzić. Dodatkowo, już wysłaliśmy pierwsze historyczne zawiadomienie z ramienia PTMM do Naczelnej Izby Lekarskiej w związku z rażącym naruszeniem EBM przez jednego z medyków – liczba zgłoszeń była tak ogromna, a do tego bardzo słuszna, że musieliśmy się tym zająć w pierwszej kolejności. Jedną z dewiz PTMM jest sentencja „myśl lokalnie, działaj globalnie”. Nie wiemy, czy to rozjaśni teraz cokolwiek komuś, ale wkrótce stanie się to dość oczywiste. Mamy już bardzo dużo zgłoszeń dotyczących przede wszystkim dezinformacji na tematy covidowe oraz związane ze szczepieniami covidowymi.
- Ilość kont, które podają nieprawdziwe informacje, informacje nie podparte medycyną opartą na dowodach naukowych (EBM) stały się prawdziwym problemem. Czy znacie już pełną skalę w Polsce?
Jednym z naszych celów jest właśnie oszacowanie skali dezinformacji, ale do tego potrzebujemy wytycznych i standardów, definicji, czym jest dezinformacja medyczna. Nie chcemy zatrzymywać nauki, a ją tworzyć poprzez badania własne. Nie chcemy promować treści, które „nam pasują”, pod „nasze” teorie. Dlatego jednym z priorytetowych zadań są badania naukowe, które pomogą nam wszystkim zrozumieć i sklasyfikować media medyczne w Polsce, oszacować zjawiska jakie są obecne w sieci. Przyjęło się mówić, że na jedną wiarygodną informację przypadają dwie nierzetelne. Czy tak jest? Zobaczymy, czy to w ogóle się uda ocenić. Na ten moment wiadomo jedno - ludzie w lęku to idealne pole do zarządzania. Dzięki informacji, edukacji oraz badaniom będziemy minimalizować ludzki lęk, przez co, dzięki mechanizmom psychologicznym, ograniczymy możliwości do sterowania ludźmi poprzez ich strach o życie i zdrowie.
- Czy przyjmujecie jeszcze w swoje szeregi osoby, które byłyby zainteresowane docieraniem do prawdy? Kto może zostać członkiem stowarzyszenia?
Każdy. Już teraz mamy mnóstwo zgłoszeń medyków z różnych dziedzin, którzy zadeklarowali, że będą nam pomagać w weryfikacji kont czy informacji medycznych. Wystarczy wypełnić deklarację i uiścić opłatę członkowską, by zostać członkiem PTMM. Warto podkreślić, że to nasza dodatkowa praca, której poświęcamy swój wolny czas i angażujemy własne środki finansowe. Pierwsze podsumowania działalności zamierzamy przeprowadzać za rok. Na stałe chcemy się wpisać w przestrzeń informacji medycznej jako Towarzystwo, które będzie edukować zarówno w zakresie EBM, ale też tworzyć informacje medyczne w mediach.
Rozmawiała Agnieszka Usiarczyk