Wyszukaj w publikacjach
Prezes PTK o najważniejszych doniesieniach Międzynarodowego Kongresu PTK

Podczas XXVI Międzynarodowego Kongresu PTK omówiono nowe wytyczne Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Szeroko dyskutowano także o holistycznym podejściu do diagnozowania i leczenia pacjentów kardiologicznych oraz zwracano uwagę na indywidualne podejście do chorego i konieczność personalizacji terapii w wielu schorzeniach kardiologicznych.
- XXVI Międzynarodowy Kongres Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego po trzech latach przerwy po raz pierwszy odbywał się w formie stacjonarnej. Jak taka forma organizacji wydarzenia przełożyła się na udział i zaangażowanie lekarzy praktyków?
Rzeczywiście był to pierwszy od trzech lat Kongres Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, który został zorganizowany w formie stacjonarnej. Podejmując taką decyzję, zastanawialiśmy się nad tym, jaka będzie frekwencja podczas kongresu. Nie zawiedliśmy się, bo do Katowic przyjechało ponad 3,5 tys. uczestników. Zatem uznajemy wydarzenie za olbrzymi sukces, gdyż frekwencja nie odbiega od tej, którą pamiętamy z kongresów organizowanych przed pandemią. Wszyscy uczestnicy byli bardzo zadowoleni, że wreszcie, po latach przerwy, mogą spotkać się ze sobą osobiście i wymienić się doświadczeniami. Dyskusje w czasie sesji były dużo bardziej ożywione. Ze strony słuchaczy padało wiele interesujących i praktycznych pytań. Jako organizatorzy staraliśmy się także zapewnić podczas wydarzenia bardzo atrakcyjny, obfity program naukowy, tak aby każdy mógł znaleźć w nim interesujące dla siebie tematy. Patrząc na frekwencję i zaangażowanie uczestników jestem bardzo zadowolony, że podjęliśmy decyzję o organizacji wydarzenia stacjonarnego, i że finalnie nie zdecydowaliśmy się na hybrydową formę kongresu.
- Z jakimi wyzwaniami w ostatnim roku musiało zmierzyć się PTK?
Obecnie jestem w połowie sprawowania kadencji prezesa Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Zakończyłem pierwszy rok pracy na tym stanowisku. Swoją kadencję rozpoczynałem w drugiej połowie drugiego roku pandemii. Jestem przekonany, że kardiologia należy do tych dyscyplin medycyny, które najbardziej ucierpiały w tym czasie. Już w 2020 roku podawano, że największy przyrost zgonów nie-covidowych zanotowano w kardiologii. Było to o prawie 17 proc. więcej niż w roku 2019. Musimy też pamiętać, że skala zgonów nadmiarowych spowodowanych innymi przyczynami niż COVID-19 wynosiła ponad 60 tys. Myślę, że ta sytuacja wynikała z wielu czynników, ale przede wszystkim z lęku pacjentów przed kontaktem z systemem ochrony zdrowia. W pierwszych miesiącach pandemii nie zachęcaliśmy do nich pacjentów. Wynikało to przede wszystkim z niedoborów środków ochrony osobistej, nie dysponowaliśmy także testami wykrywającymi zakażenie wirusem SARS-CoV-2, co bardzo utrudniało naszą pracę. Po 4 - 6 tygodniach od wybuchu pandemii zaczęliśmy leczyć chorych w miarę naszych możliwości.
Zdecydowanie końcówka pierwszego roku i drugi rok pandemii były łatwiejsze w porównaniu z początkowym jej okresem.Na dług kardiologiczny wpłynęło również to, że wiele oddziałów kardiologicznych znalazło się w obrębie szpitali covidowych. Takie placówki nie zapewniały już opieki pacjentom, dla których dotychczas ją świadczyły, a były przeznaczone dla chorych covidowych ze schorzeniami układu sercowo-naczyniowego. W związku z tym, potencjał tych oddziałów nie został w pełni wykorzystany, co przyczyniło się do generowania długu zdrowotnego. W czasie pandemii obserwowaliśmy także powszechne zjawisko zwlekania pacjentów z kontaktem z systemem opieki zdrowotnej. Dziś wiemy, że problem ten dotyczył nie tylko pacjentów leczonych przewlekle, ale także chorych ze stanami ostrymi np. zawałem serca, którzy pilnie wymagali opieki kardiologicznej. Kiedy po czasie trafiali pod opiekę oddziałów, w wielu przypadkach nasze leczenie było mniej skuteczne. Przyglądając się statystykom, widzimy, że w czasie pandemii diagnozowaliśmy mniej stanów ostrych, rozpoznaliśmy mniej zawałów. Statystyki te jednak nie świadczą o tym, że nagle w czasie pandemii pacjenci przestali chorować, rzadziej doświadczać zawałów serca. Oznacza to, najprawdopodobniej, że część chorych zostawała z zawałami serca w domach. W związku z tym zjawiskiem Polskie Towarzystwo Kardiologiczne wraz z Ministerstwem Zdrowia rozpoczęło akcję „Nie zostań w domu z zawałem”. Akcja została przez nas zgłoszona do World Heart Federation jako działanie prowadzone w naszym kraju podczas pandemii. Mówiąc o wyzwaniach, należy zauważyć, że na dotychczasowe problemy systemowo - organizacyjne nałożyły się komplikacje związane z pandemią, które spotęgowały dług kardiologiczny.
Obecnie wielu naszych chorych trafia do opieki specjalistycznej w bardziej zaawansowanych stadiach choroby, przez co wymagają oni bardziej agresywnego leczenia, co także wpływa na zwiększenie chorobowości sercowo-naczyniowej w porównaniu ze stanu przed pandemią.
- Czy zabezpieczenie procedur zabiegowych w kardiologii było także trudniejsze, z uwagi na ograniczony dostęp do specjalistów anestezjologii?
W czasie pandemii brakowało nam nie tylko anestezjologów, bowiem wielu naszych kolegów z oddziałów kardiologicznych było delegowanych do szpitali covidowych w okresie, kiedy liczba zachorowań sięgała kilkudziesięciu tysięcy przypadków dziennie. Anestezjolodzy w mniejszym stopniu zabezpieczają procedury z zakresu kardiologii, częściej wspierają oni oddziały kardiochirurgiczne, ale rzeczywiście istnieją zabiegi, które wymagają zabezpieczenia anestezjologicznego. Z uwagi na ograniczony dostęp do anestezjologów na oddziałach mogło być wykonywane mniej tego typu procedur. Wszystkie zabiegi planowe w czasie pandemii mogły być o jakiś czas odroczone, ale proszę pamiętać, że w kardiologii często wiążą się one z ratowaniem życia pacjenta i nadmierne ich przekładanie nie miało sensu.
- Podczas tegorocznego kongresu zaprezentowano wiele nowych wytycznych ESC. Które z nich zdaniem Pana Profesora były najważniejsze?
Wytyczne ESC, które omawiałem podczas kongresu dotyczyły kilku ważnych dziedzin kardiologii. W dokumencie dotyczącym leczenia komorowych zaburzeń rytmu serca i zapobiegania nagłemu zgonowi sercowemu znajdziemy kilka zmian w porównaniu do wytycznych opublikowanych w roku 2015. Można je podsumować w kilku punktach. Po pierwsze, poszukujemy nowych wskazań i nowych czynników ryzyka nagłego zgonu sercowego w już rozpoznanych chorobach układu sercowo-naczyniowego.
Po drugie, zdecydowanie dokładniej diagnozujemy, przede wszystkim młodych chorych, po epizodach nagłego zatrzymania krążenia i to zarówno tych, którzy przeżyli taki epizod, jak i tych, którzy w trakcie tego epizodu zmarli. Takie postępowanie ma na celu poszukiwanie przyczyn zgonu, a następnie odpowiednie diagnozowanie, jak i leczenie najbliższych krewnych tych chorych - rodziców, rodzeństwa i dzieci. Dzięki takim działaniom określamy ryzyko u pozornie zdrowych osób, a włączając odpowiednie leczenie, dajemy im większą szansę przeżycia.
Po trzecie powinniśmy na szerszą skalę wprowadzać do codziennej praktyki klinicznej badania genetyczne, które mają potwierdzać dziedziczne występowanie niektórych chorób sercowo-naczyniowych.
Pojawiły się nowe klasyfikacje czy uzupełnienia klasyfikacji chociażby dot. rozpoznania zespołu wydłużonego QT w oparciu o badania genetyczne. Na ich podstawie dokonujemy stratyfikacji ryzyka sercowo-naczyniowego. Omawiane zalecenia zostaną niebawem przetłumaczone i opublikowane przez PTK, a następnie udostępnione dla lekarzy praktyków. Jestem przekonany, że będą one stanowiły realną pomoc w codziennej pracy diagnostyczno-terapeutycznej w poradniach i na oddziałach. W momencie pojawienia się polskich tłumaczeń wytycznych ESC eksperci Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego będą je szczegółowo analizować i jeszcze dokładniej omawiać, tak aby w przystępnej formie trafiły do wszystkich lekarzy praktyków.
Kolejne prezentowane podczas kongresu wytyczne ESC dotyczyły tętniczego nadciśnienia płucnego. To choroba rozpoznawana w czwartej, piątej dekadzie życia, która najczęściej dotyczy kobiet. W wytycznych ESC zmieniono nieco definicję dotyczącą rozpoznawania tej choroby. Dotychczas rozpoznawaliśmy ją, kiedy średnie ciśnienie w tętnicy płucnej wynosiło 25 mmHg, obecnie ta granica obniżyła się do 20 mmHg. W definicji tej jest pewna logika, ponieważ uznaliśmy, że ta „szara strefa” znajdująca się między 20 a 25 mmHg nie powinna być już szarą strefą, a wartość ciśnienia powyżej 20 mmHg powinna stanowić podstawę do rozpoznania tętniczego nadciśnienia płucnego. W tej jednostce chorobowej pojawiły się także nowe leki i nowe schematy terapeutyczne. W jednej z postaci nadciśnienia płucnego, która jest związana z zakrzepowo-zatorowym nadciśnieniem płucnym, oprócz leczenia trombolitycznego pojawiły się trombektomie - usuwanie skrzeplin inwazyjnymi metodami przezskórnymi, które są niezwykle efektywne.
Obecnie kilka ośrodków w Polsce zajmuje się już wdrażaniem i prowadzeniem leczenia przy użyciu trombektomii, a w wytycznych ESC wskazano, że taki sposób postępowania jest bardzo ciekawą alternatywą dla klasycznego sposobu leczenia i przynosi sporo korzyści pacjentom.Następne wytyczne prezentowane podczas kongresu dotyczyły kardioonkologii. To bardzo ciekawe materiały, ponieważ pierwszy raz Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne wydało zalecenia dotyczące tej ważnej grupy pacjentów. Wskazują one na pewną przewlekłość procesów nowotworowych. Pacjenci onkologiczni obecnie są coraz skuteczniej leczeni, a tym samym czas trwania choroby nowotworowej jest wydłużony, w niektórych przypadkach nawet do kilku lat. W związku z tym musimy sobie zdawać sprawę, że agresywne leczenie chorób onkologicznych, niestety, powoduje szereg uszkodzeń układu sercowo-naczyniowego, w szczególności serca. Kardiotoksyczność niektórych leków stosowanych w onkologii jest powszechnie znana, stąd w praktyce musimy stratyfikować ryzyko sercowo-naczyniowe w tej grupie pacjentów. W pierwszym kroku powinniśmy ocenić ryzyko sercowo-naczyniowe przed rozpoczęciem terapii onkologicznej. Później w trakcie tej terapii należy oceniać ewentualne powikłania leczenia onkologicznego.
Ponadto trzeba pamiętać, że pewne powikłania rozwija- ją się wiele miesięcy po zakończeniu terapii onkologicznej. Dlatego chorzy po leczeniu przeciwnowotworowym powinni być monitorowani przez kardiologów i oceniani pod względem ryzyka występowania powikłań sercowo-naczyniowych. Jest ono oczywiście wyższe po leczeniu onkologicznym u pacjentów, którzy już przed chorobą nowotworową cierpieli na choroby układu sercowo-naczyniowego.Ostatnie już wytyczne, bardzo interesujące i interdyscyplinarne, dotyczyły konsultacji kardiologicznej przed zabiegami niekardiochirurgicznymi. W wytycznych tych zwracano uwagę na odpowiednie przygotowanie chorego do zabiegu i na konieczność oceny ryzyka zabiegowego, które powinno być przypisane do kategorii niskiego, umiarkowanego lub wysokiego. Wytyczne zawierają pewne schematy postępowania w okresie okołozabiegowym ze szczególnym zwróceniem uwagi na możliwość pojawienia się podczas zabiegu istotnego niedokrwienia mięśnia sercowego. Wprowadzono schematy pobierania markerów martwicy mięśnia sercowego.
- Lekarze z Klubu 30 PTK wskazują, że we wszystkich sesjach prezentowanych podczas tegorocznego kongresu zwracano uwagę na holistyczne podejście do oceny pacjenta i personalizację terapii w przypadku poszczególnych chorych. Czy takie postępowanie staje się nowym standardem w codziennej praktyce kardiologa?
Zdecydowanie tak, bo nawet w typowych, powszechnie występujących jednostkach chorobowych, którymi się zajmujemy, każdy chory jest inny. Każdy chory ma inną częstotliwość rytmu serca, każdy chory ma inne ciśnienie tętnicze, dlatego dobieramy i modyfikujemy terapie w taki sposób, aby każdy chory jak najszybciej osiągnął korzyści z leczenia, ale także aby terapia była dla niego bezpieczna. Powinniśmy odnosić się do takiego schematu postępowania, w którym wszystkie leki wskazywane w wytycznych są stosowane. Rzeczywiście personalizacja terapii jest coraz istotniejsza i wynika to z faktu, że każde leczenie oprócz korzyści, może powodować działania niepożądane zmuszające do zaniechania terapii. Staramy się także w obrębie poszczególnych jednostek chorobowych definiować ryzyko sercowo-naczyniowe przy użyciu różnego rodzaju kalkulatorów. Często są to narzędzia dostępne w sieci, które pozwalają lekarzowi w sposób przystępny i szybki ocenić to ryzyko. Mogę tylko powiedzieć, że zachęcam praktyków do korzystania z takich rozwiązań w codziennej pracy, gdyż są one niezwykle pomocne i skracają czas do podjęcia właściwych decyzji terapeutycznych.
Chcesz dowiedzieć się, jakie nowe doniesienia naukowe omówione zostały na XXVI Kongresie PTK?
Pobierz naszą relację i już dziś korzystaj z najnowszej wiedzy dostępnej w jednym miejscu!