Po godzinach – część druga wywiadu z lek. Rafałem Artymiczem, autorem "Narkozy"
Część pierwsza wywiadu z lek. Rafałem Artymiczem, autorem powieści "Narkoza, dostępna tutaj.
Skąd się wzięła w Pana życiu medycyna? Dlaczego postanowił Pan zostać lekarzem?
Podobnie jak z napisaniem książki, decyzja była równie nagła. Pewnego dnia, po przebudzeniu, pomyślałem że zostanę lekarzem. Miałem wtedy 14 lat. Cieszę się, że nic już później tego postanowienia nie zmieniło.
Co kierowało Panem przy wyborze specjalizacji? Czym urzekła Pana anestezjologia?
Chciałem pracować na sali operacyjnej. Początkowo myślałem o chirurgii. Przez 4 lata byłem członkiem Studenckiego Koła Naukowego chirurgii naczyniowej. Te kilka lat uczestnictwa w dyżurach dało mi do zrozumienia, że specjalizacja stricte zabiegowa nie jest dla mnie. To ciężka, fizyczna praca. Dlatego na ostatnim roku studiów skierowałem spojrzenie na drugą stronę „bariery krew-mózg”, czyli w stronę anestezjologii. Staż podyplomowy mnie w tym wyborze utwierdził. Nie widzę siebie w żadnej innej specjalizacji.
Jakie trzeba mieć predyspozycje, by zostać anestezjologiem? Kto dobrze się w tej pracy sprawdzi, a kto powinien jednak zdecydować się na inną specjalizację?
Przede wszystkim umiejętność pracy w stresie, błyskawiczna ocena sytuacji klinicznej i konieczność podejmowania szybkich decyzji są kluczowe w tej dziedzinie. Bardzo ważna jest umiejętność pracy w zespole. Anestezjolodzy pracują głównie w szpitalu. Nieodłącznym elementem tej profesji są dyżury. Zdecydowanie odradzam tę specjalizację osobom, które nie czują się pewnie w tzw. medycynie 'na ostro'.
Zaletą tej specjalizacji jest mała ilość dokumentacji. Protokół znieczulenia oraz zgoda na narkozę - to jest w zasadzie wszystko, co muszę wypisać.
Praca lekarza w Niemczech vs w Polsce. Czy lata przepracowane w niemieckich szpitalach zmieniły Pana optykę? Jakie zalety dostrzega Pan w byciu lekarzem w Niemczech?
W Niemczech pracowałem w powiatowym szpitalu, następnie w dużym szpitalu klinicznym. Praca w jednym miejscu to ogromna zaleta. Program specjalizacji z anestezjologii jest porównywalny do polskiego, ale w Niemczech młody lekarz ma dużo więcej czasu na pogłębianie wiedzy. System pracy jest inaczej zaplanowany. Pracowałem zarówno w trybie dyżurowym, jak i zmianowym. Przy dobrej organizacji problem nadgodzin praktycznie nie istnieje. Nie trzeba też dorabiać popołudniami. Przez kilka lat głównie z mediów mogłem się dowiedzieć, z czym borykają się rezydenci w Polsce. Większość tych problemów w Niemczech jest niespotykana.
Z punktu widzenia pacjenta również można znaleźć dużo plusów. Pacjent jest leczony przez interdyscyplinarny zespół, który wspólnie wypracowuje schemat postępowania terapeutycznego na podstawie wytycznych. System opieki jest podobny do polskiego (np. lekarz rodziny, opieka nad pacjentem onkologicznym), ale uważam, że komunikacja między lekarzami oraz na linii lekarz-pacjent funkcjonuje sprawniej i pacjent nie czuje się zagubiony w systemie.
Jak sam Pan wspomina, ta książka jest dla Pana coming-outem, powieścią bardzo osobistą, choć opartą na fikcji, wymyślonych bohaterach i wydarzeniach. Czy taka osobista tematyka ułatwia, czy może utrudnia pisanie?
Książką chciałem wyrazić siebie, aczkolwiek przyjaciele o mojej orientacji wiedzieli od dawna. Choć w tej powieści nie ma elementów autobiograficznych, to emocje których doświadczają bohaterowie są mi bardzo dobrze znane. Niektóre fragmenty przywoływały bolesne wspomnienia i często utrudniało to pisanie. Z drugiej strony, łatwiej wczuć się w bohatera, kiedy sytuacje i odczucia, jakie mu towarzyszą, znam z autopsji.
Kiedy ruszył proces wydawniczy zdałem sobie sprawę, że zrobię coming out przed całym światem i będę musiał zmierzyć się z konsekwencjami tej decyzji. Trochę bałem się jak taką informację przyjmą dalsi znajomi czy ktoś z rodziny. Zastanawiałem się przez chwilę czy nie wydać książki pod pseudonimem.
Jaka ścieżka dźwiękowa towarzyszyła Panu podczas pisania? Czy playlista, przy której tworzona była “Narkoza” zmieniała się jakoś z postępem prac nad powieścią?
Wybór muzyki uzależniam od nastroju. Często pisałem przy utworze „Pół prawdy” grupy Unknown Artist, którego słowa wykorzystałem w fabule. Wokalistką tego zespołu jest Pani Marta Kwiatoń-Dunin, która z zawodu jest internistką. Ten kawałek towarzyszył mi do samego końca pisania.
Wątki medyczne są szeroko obecne w kulturze, literaturze, filmach. Jednak nierzadko lekarze oglądając seriale medyczne czy czytając powieści, których akcja osadzona jest w szpitalach, łapią się za głowę. Oparcie na stereotypach, mitologizacja, klisze “bohaterów, bogów” albo “konowałów” . Pamięta Pan jakiś skrajny medyczny absurd w serialu czy książce, który Pana oburzył?
Kiedyś czytałem dużo kryminałów medycznych, ale za bardzo zaczynałem się doszukiwać nieprawidłowości. Teraz przymykam na to oko. Zwykle jest to niezamierzony efekt przez pisarza, który może nie mieć większego pojęcia o temacie, który porusza. Po prostu wiem, które sytuacje mogą mieć miejsce w rzeczywistości, a które są fikcją literacką. Nawet podręczniki medyczne nie są wolne od błędów.
Czy ma już Pan jakieś plany związane z kontynuacją pisania? Czy po “Narkozie” pojawi się kolejna książka? A może kontynuacja historii w książce obecnej?
Początkowo „Narkoza” miała być jedną powieścią. Kiedy kończyłem nad nią pracę, pojawił się pomysł na kontynuację. Przyznam, że polubiłem moich bohaterów. Tchnąłem w nich życie i oni najwyraźniej nie chcą dać się zamknąć w jednym tomie. Otwartą kwestią pozostaje, kiedy kolejna część powstanie. Mam nadzieję, że tym razem nie będzie to aż 7 lat.
Dołącz do dyskusji
Polecane artykuły