Wyszukaj w publikacjach

20.01.2022
·

Dieta podczas pracy zmianowej - rozmowa z dietetykiem cz. 2

100%

Przejadanie się, nadmierne sięganie po słodycze i przekąski, a do tego spadek insulinowrażliwości tkanek - do tego między innymi predysponuje nas deregulacja rytmu dobowego. O negatywnych skutkach niedoboru snu rozmawialiśmy z Pawłem Szewczykiem - dietetykiem oraz doktorantem Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu. Dziś zadajemy kolejne pytanie: jak więc zadbać o odpowiednie żywienie podczas dyżurowania?  

- Kiedy myślimy o jedzeniu w ciągu dnia, rzecz wydaje się raczej prosta - chyba każdy z nas posiada określone pory, kiedy najchętniej spożywa posiłki. Sprawy zaczynają się jednak komplikować, gdy próbujemy rozplanować sobie żywienie w ciągu nocy. Jak powinniśmy wtedy rozkładać posiłki? 

PS: Sytuacja jest prostsza w przypadku pracy dwuzmianowej lub wyłącznie nocnej – wtedy warto „odwrócić plan dnia” i np. śniadanie spożywać o 18, obiad o północy, a kolację nad ranem. To założenia teoretyczne, bo w praktyce bywa trudno, chociażby ze względu na  obowiązki i wybudzające nas bodźce.

- A więc idealnie byłoby jeść tak jak w dzień, a kolejnego dnia odespać nocną zmianę. Co jeśli pracujemy w systemie 3-zmianowym?

PS: W przypadku pracy na 3 zmiany, w systemie rotacyjnym, zaburzenia funkcjonowania organizmu są największe. Może dochodzić do trudnych do pohamowania epizodów głodu lub, rzadziej, nadmiernej sytości. Rozkład posiłków nie powinien się jednak znacząco różnić. Ich liczbę i objętość najlepiej dostosować do własnego zapotrzebowania, preferencji oraz możliwości - np. częstości i długości przerw w pracy, charakteru obowiązków, dostępności zaplecza kuchennego.

- Jakiego typu posiłki najlepiej sprawdzają się podczas pracy w nocy? 

PS: Przede wszystkim te, które rzeczywiście jesteśmy w stanie spożyć. Każde, nawet najlepsze, plany spalą na panewce, jeśli nie będziemy w stanie ich zrealizować. Trzeba więc wziąć pod uwagę czynniki, które wymieniłem przed chwilą. W dalszej kolejności, próbując praktycznie „zaprojektować” swoje posiłki, warto zadbać o to, by były możliwie lekkostrawne. To szczególnie istotne, jeśli pracujemy fizycznie, często się pochylamy lub mamy możliwość ewentualnych drzemek w czasie dyżuru. Ważne, by dostarczały wystarczająco białka i węglowodanów, a nie obfitowały nadmiernie w tłuszcze. Poza tym, jak wspominałem – żywienie w nocy to poniekąd odpowiednik żywienia za dnia. Kierujmy się zatem zasadami prawidłowego żywienia, dbajmy o zbilansowanie, urozmaicenie i pełnowartościowość jadłospisu.

- Jeśli mówimy już o indywidualnych preferencjach - bywają dni, że dla wielu z nas niemal podstawowym napojem w pracy jest kawa. Czy da się z nią przesadzić? 

PS: Uznaje się, że spożycie nawet dużych ilości kawy, do 20 filiżanek dziennie, może działać prozdrowotnie (chociaż większość prac traktuje o 4 - 5 kawach). Jednocześnie kofeina, niezależnie od pochodzenia, jest w stanie zaburzać procesy snu w ciągu 6, a nawet 12 godzin. Sięganie po kofeinę może być więc zasadne celem uniknięcia błędu przy pracy. Jeśli jednak nie ma takiej konieczności, warto jej unikać, jeśli w niedługim czasie mamy możliwość odpocząć. 

- W takim razie, ile filiżanek kawy, czy raczej miligramów kofeiny, to już za dużo? 

PS: Badano wpływ wysokich dawek kofeiny na osoby aktywne – w przypadku sportowców ergogenicznie działają porcje 3 - 6 mg/kg masy ciała. Dawki wysokie, czyli  9 - 12 mg/kg lub więcej, mogą mieć działanie antysportowe i potęgować występowanie działań niepożądanych. To między innymi uczucie rozkojarzenia, roztrzęsienia lub niepokój, drżenie rąk, przyspieszenie akcji serca i bóle głowy. Myślę, że w przypadku pracowników zmianowych możemy pokusić się o ekstrapolację tych doniesień – nierozsądne sięganie po bardzo duże ilości stymulantów mogą kończyć się nieprzyjemnymi w skutkach konsekwencjami. Trudno jednak mówić o jednej uniwersalnej dawce granicznej ze względu na różną masę ciała poszczególnych osób, odmienny metabolizm, stan wątroby i „dostępność” enzymów cytochromu P450.

- A więc to kolejny dowód, że szkodliwość kawy (przynajmniej w przypadku umiarkowanego lub umiarkowanie dużego spożycia) jest mitem. Co sądzi Pan o kolejnym, popularnym zdaniu - czy naprawdę powinniśmy unikać jedzenia węglowodanów „na noc”? 

PS: To bardzo mocno zakorzenione przekonanie, które wydaje się ogromnym błędem! Węglowodany istotnie skracają latencję snu, zwiększają dostępność tryptofanu i usprawniają sekrecję melatoniny – podstawowego hormonu snu i ciemności, mającego silne właściwości przeciwzapalne i antyoksydacyjne. Unikanie ich wieczorem może skutkować ograniczeniem konsumpcji ogółem lub zwiększenia spożycia tłuszczu. Pierwsze prowadzić może do pogorszenia jakości snu jeżeli wystąpi przewlekłe utrzymywanie deficytu kalorycznego lub zwykłe, ludzkie… burczenie w brzuchu. Wysokie spożycie tłuszczu przed snem jest za to związane ze spadkiem całkowitej długości snu, a co za tym idzie – jego efektywności.

- Dotyczy to węglowodanów prostych, czy złożonych? 

PS: Przede wszystkim prostych. W jednej z analiz badano ryż o indeksie glikemicznym (IG) zbliżonym do ryżu brązowego, choć była to inna odmiana, oraz jaśminowy. Drugi z nich zdecydowanie bardziej skracał latencję snu, czyli czas od położenia się do łóżka do momentu zaśnięcia. Jednocześnie, z punktu widzenia zdrowia ogólnego i metabolicznego – warto nie opierać się wyłącznie o węglowodany proste, ale w ostatni posiłek wkomponować np. owoce.

- Jaki powinien być więc „idealny” ostatni posiłek przed snem? 

PS: Powinien zawierać zarówno węglowodany, jak również białko (zaobserwowano dzięki niemu mniejszą liczbę wybudzeń oraz poprawę efektywności snu), a także pewne, choć niewielkie, ilości tłuszczów. Te ostatnie pomogą zachować pełnowartościowość posiłku. Pamiętajmy, że w czasie nocnego spoczynku organizm ma regenerować uszkodzone tkanki i oczyszczać układ nerwowy. Układ pokarmowy powinien „pracować na zwolnionych obrotach” – serwując ciężkostrawną, objętościową czy spożywaną przed samym snem kolację, uniemożliwiamy prawidłowy przebieg procesów snu i regeneracji.

- Czyli kolejny mit obalony. Wydaje się, że domniemaną szkodliwość spożywania posiłków węglowodanowych przed snem najczęściej argumentuje się prawdopodobieństwem przytycia.

PS: W kwestii „przytycia”, a w sumie akumulacji tkanki tłuszczowej – obecność węglowodanów, czy to w kolacji czy jakimkolwiek innym posiłku, będzie miała marginalne znaczenie. W przypadku zmian masy ciała wciąż obowiązuje, a najpewniej obowiązywać będzie zawsze, podstawowa, prosta, stara i dobrze znana zasada – bilans energetyczny to klucz. Nie gra roli, czy stosujesz dietę bardziej obfitą w węglowodany czy tłuszcze, czy dostarczasz większych ilości kalorii do czy po południu, czy wreszcie sięgasz po zniesławioną (niesłusznie) wieczorną porcję owoców. Co do tych ostatnich - polecam kiwi i wiśnie, charakteryzuje je udokumentowany pozytywny wpływ na sen! 

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).