Paszport immunologiczny – dokument dla ozdrowieńców
Skuteczna szczepionka ma szansę być dostępna najwcześniej za kilka miesięcy. W ostatnim czasie rządy Chile, Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych zaproponowały wydawanie paszportów immunologicznych jako sposób na zmniejszenie skutków kryzysu ekonomicznego. Osoby posiadające taki dokument mogłyby bez większych restrykcji wrócić do pracy, szkoły, codzienności. W teorii jest to pomysł ciekawy, szybko jednak wzbudził liczne naukowe, prawne i etyczne wątpliwości.
Najważniejszą kwestią podważającą zasadność wspomnianych paszportów jest brak dowodów na to, że posiadanie antygenów przeciwko SARS-CoV-2 chroni przed ponowną infekcją. Jeśli takie dowody się pojawią, konieczne będzie również ustalenie jaki poziom przeciwciał gwarantuje odporność oraz jak długo taka odporność się utrzymuje. Co więcej, wydawanie paszportów immunologicznych miałoby opierać się na wynikach testów molekularnych i serologicznych, które w zależności od etapu zakażenia, rodzaju badanego materiału oraz producenta mogą wskazywać różne wyniki. Dodatni wynik testu molekularnego (RT-PCR) w przypadku wymazu z nosogardła utrzymuje się do 3 tygodni od pierwszych objawów, podczas gdy w przypadku plwociny, popłuczyn oskrzelowo-pęcherzykowych oraz kału może utrzymywać się dwukrotnie dłużej. Z kolei dodatni wynik testu serologicznego nie różnicuje pomiędzy aktywnym i przebytym zakażeniem, a wynik ujemny, ze względu na występowanie okienka serologicznego, nie wyklucza zakażenia aktywnego. By zachować wiarygodność paszportów, konieczne byłoby zatem ujednolicenie sposobu badania pacjentów oraz, tak jak w przypadku standardowych paszportów, paszport immunologiczny powinien być co pewien czas odnawiany za pomocą powtórnych testów .
Dołącz do dyskusji
Polecane artykuły