Wyszukaj w publikacjach

05.03.2021
·

Goście z dawnych lat, czyli co uwięziła wieczna zmarzlina

100%

Latem 2020 za kołem polarnym zrobiło się naprawdę gorąco. Nad północno-wschodnią Syberią, w Verkoyansku, zarejestrowano rekordowo wysoką temperaturę powietrza równą 38°C, a przy powierzchni gruntu dochodzącą do zawrotnych 45°C [1]. Rekordowa fala upałów, powiązana z globalnym ociepleniem, nadeszła równolegle do pandemii COVID-19, która zabiła już dwa i pół miliona osób [2] oraz sparaliżowała globalną gospodarkę. Te dwa kryzysy mogą mieć ze sobą więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. Jedną z oczywistych lekcji płynących z pandemii COVID-19 jest to, że postęp technologiczny i medyczny nie wyeliminował faktu, że ludzie pozostają podatni na nieznane dotąd patogenne czynniki. Podczas gdy wciąż staramy się znaleźć dokładne pochodzenie SARS-CoV-2, naukowcy z całego świata ostrzegają, że nowe potencjalne zagrożenie dla zdrowia może kryć się nie w zwierzętach lub laboratoriach, ale pod lodem.

Obserwowanie sytuacji na Arktyce jest ważnym elementem monitorowania globalnego ocieplenia. Nie tylko podgrzewa się ona co najmniej dwa razy szybciej niż reszta świata, ale zmiany tam zachodzące odbijają się echem wszędzie. Topniejący lód powoduje podnoszenia się poziomu mórz, a rozpuszczająca się wieczna zmarzlina – trwale zamarznięta warstwa gruntu ­– uwalnia metan i węgiel, wtórnie prowadząc do podwyższenia temperatur. Ponadto, w cieple zaczynają budzić się do życia uwięzione w lodzie przez tysiące lat wirusy i bakterie, które mogą reaktywować się z nieznanymi i trudnymi do przewidzenia konsekwencjami. Takie niespodzianki nie kryją się tylko za odległym kołem podbiegunowym, ale też o wiele bliżej nas. Również badania prowadzone w Szwajcarii doprowadziły do odkrycia uśpionych gatunków bakterii, grzybów, drożdży i wirusów [3].

To nie jest science-fiction. W 2016 roku na półwyspie Jamał na Syberii z powodu infekcji wąglikiem hospitalizowano ponad 100 osób, a jeden chłopiec zmarł. Padło również ponad 2300 reniferów. Według naukowców, bakterie przeżyły w tuszy zakażonego jelenia, który padł ofiarą miejscowej epidemii wąglika 75 lat wcześniej. Po fali upałów tamtego lata, topniejąca wieczna zmarzlina odsłoniła zwłoki, uwalniając zarodniki do atmosfery [4]. Lód może również uwolnić całkowicie nieznane nam patogeny. W rdzeniach lodowych zebranych na płaskowyżu tybetańskim amerykańscy i chińscy naukowcy odkryli 33 grupy wirusów, z których 28 nie było jeszcze nigdy zidentyfikowanych [5].

Na szczęście nie jest pewne, że wszystkie zamarznięte wirusy i mikroorganizmy okażą się szkodliwe. Nie wiadomo nawet, czy będą one w stanie infekować ludzi. Naukowcy mają za to nadzieję, że uda im się znaleźć gatunki, które mogłyby przysłużyć się medycynie, np. poprzez poznanie i wykorzystanie właściwości enzymów aktywowanych w niskiej temperaturze czy przy opracowywaniu nowych antybiotyków. Pewnym jest, że zmiana klimatu niesie ze sobą wielowymiarowe i trudne do przewidzenia skutki, również w dziedzinie zdrowia publicznego. Konieczność wstawienia kolejnego wiatraka do pokoju lekarskiego nie będzie jedyną zmianą w naszej pracy, którą przyniesie globalne ocieplenie.

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).