Wyszukaj w publikacjach
Czy izolacja od rodziny w czasie pracy w szpitalu czy w POZ ma sens?


Świat - w naszych oczach jak dotąd świetnie przygotowany na każdą sytuację, z niesamowicie rozwiniętą technologią oraz grupami ekspertów w każdej możliwej dziedzinie - od kilku miesięcy jest poddawany bardzo poważnej próbie. Mowa oczywiście o pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. Na pierwszej linii walki z patogenem my: lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni i cały personel ochrony zdrowia starający się przełożyć swoją wiedzę i dotychczasowe doświadczenie na tę, jakże nową dla każdego z nas, sytuację kryzysową. Pracownicy medyczni obarczeni są odpowiedzialnością za ochronę społeczeństwa przed racjonalnymi zagrożeniami, jakie stwarzają m.in. choroby zakaźne, nawet w momencie, gdy ich skala i zakres nie są do końca poznane. I chociaż mamy do dyspozycji dane historyczne na temat poprzednich plag wywołanych chorobami zakaźnymi, bardzo wiele namnażających się z dnia na dzień pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Jedno z nich dotyczy zasadności izolacji pracowników medycznych podczas pracy w szpitalu lub placówkach podstawowej opieki zdrowotnej w czasie pandemii.
Czy pracownicy medyczni powinni być izolowani?
AKTUALIZACJA: Ministerstwo Zdrowio wyszczególnia dwa pojęcia, kwarantanny oraz izolacji. Kwarantannie poddane mają być osoby zdrowe, które były narażone na zakażenie, a trwa ona 10 dni. Nie ma natomiast obowiązku testowania osób bezobjawowych podczas tego okresu. Izolacji poddawane są z kolei osoby z dodatnim pierwszym wynikiem testu w kierunku SARS-CoV-2. Izolacja ma trwać 10 dni (jeżeli u pacjenta nie wystąpiły objawy choroby), osoba izolowana nie może opuszczać domu (obejmuje to spacery z psem, wyjścia do sklepu czy do lekarza), a w przypadku wystąpienia objawów obowiązkowo skontaktować się ze stacją sanitarno-epidemiologiczną. Za nieprzestrzeganie powyższych regulacji grozi mandat karny w wysokości do 30 tys. zł. [1]
Właśnie, jeżeli z definicji izolacja i kwarantanna to interwencje z zakresu zdrowia publicznego mające na celu ochronę społeczeństwa poprzez separację osób zakażonych oraz potencjalnie zakażonych od reszty populacji, czy powinniśmy traktować wszystkich pracowników ochrony zdrowia jako osoby przypuszczalnie zakażone? Brak jasno określonych wytycznych oraz niewielka liczba badań czy prac naukowych opiniujących w tej kwestii pokazuje jej wielowymiarowość. Medycy zostają postawieni w trudnej sytuacji - brak odgórnych, sztywnych zaleceń naraża ich na dodatkowy niepokój. Ich obywatelski i służbowy obowiązek - ratowanie życia - znacząco różni się od obowiązków reszty społeczeństwa.
Psychologiczne aspekty izolacji od rodziny w czasach epidemii
Zawód lekarza jest jedną z profesji, które szczególnie odczuwają presję społeczeństwa. Od lekarzy wymaga się dużej wiedzy, umiejętności szybkiego łączenia faktów, skuteczności i efektywności. A także, co najgorsze, nieomylności. Ucieczką od generowanego tym stresu i napięcia może być m.in. przebywanie z rodziną, której podstawowym założeniem jest postawa miłości. Rodzina stanowi fundament wspierający każdego z jej członków, daje poczucie bezpieczeństwa i przestrzeń do “wyłączenia się” ze świata zewnętrznego. Ten aspekt rodziny przemawiałby właśnie przeciwko izolacji pracowników medycznych, szczególnie wystawionych na przeżywanie całego spektrum trudnych emocji podczas pracy w czasach epidemii.
Stres przeżywany każdego dnia przez osoby będące na froncie walki z koronawirusem może być zależny od wielu rzeczy - wpływać na niego będą nie tylko niepewność i lęk przed nowym, słabo poznanym zagrożeniem czy niepowodzenia mimo wszelkich starań, ale także m.in. rodzaj i ilość środków ochrony indywidualnej dostępnych w placówce ochrony zdrowia, w której aktualnie pracują. Niejednokrotnie lekarze muszą podejmować szybkie decyzje, mogące zaważyć na życiu ich pacjentów. Nie tylko psychika pracowników ochrony zdrowia zostaje obciążona - wielogodzinna praca, która w czasach pandemii wiąże się z koniecznością stosowania środków ochrony osobistej, takich jak maseczki, gogle, rękawiczki oraz fartuchy lub kombinezony, wiąże się z ogromnym przeciążeniem fizycznym. To powrót do domu, do bliskich osób zapewnia odpoczynek i regenerację, tak potrzebną, by następnego dnia móc stawić czoła kolejnym wyzwaniom.
Co sprawia, że niektórzy pracownicy medyczni podejmują decyzję o izolacji?
Z całego świata napływają do mediów wieści o kolejnych lekarzach, pielęgniarkach i ratownikach medycznych, którzy podjęli decyzję o odizolowaniu się od swoich najbliższych. W ostatnim czasie ich kontakt z rodziną opiera się w dużej mierze na rozwiązaniach zdalnych (np. wideorozmowy), a jeśli już ją widują - dzieli ich przynajmniej półtora metra odległości. Dla części z nich motywem jest strach przed możliwością narażenia swoich małżonków, dzieci czy rodziców na zakażenie koronawirusem, inni ulegają presji społeczeństwa i - chcąc uniknąć piętnowania przez sąsiadów czy znajomych - tymczasowo zmieniają swój adres. Znaczącą kwestią jest także to, czy ich miejsce pracy zapewnia im odpowiednie środki ochrony indywidualnej. Przy aktualnym braku ścisłych zaleceń poddanie się dobrowolnej izolacji od rodziny nadal jest kwestią indywidualnego wyboru.
Jak społeczeństwo podchodzi do izolacji lekarzy?
Głos społeczeństwa nierzadko ma w sobie cień egoizmu: z jednej strony oczekujemy, że zawsze, będąc w potrzebie, dostaniemy odpowiednią pomoc ze strony personelu medycznego, ale z drugiej strony świadomość, że w naszym otoczeniu mieszka lekarz czy pielęgniarka mający na co dzień kontakt z chorymi pacjentami, wywołuje poczucie dyskomfortu i oporu. Jest to reakcja naturalna - wszyscy żyjemy obecnie w strachu i niepewności.
Co jednak odpowiedzią naturalną nie jest, a przeciwnie, stanowi reakcję karygodną, to przejawy nienawiści i ataki (słowne lub fizyczne) na pracowników ochrony zdrowia. Kartki z pogróżkami w skrzynkach pocztowych, demolowanie mienia, wyzwiska i krzywdzące banery oskarżające lekarzy i nakazujące im izolowanie się… Włos się na głowie jeży, ile jadu ma w sobie człowiek w obliczu zagrożenia.
Na szczęście, doświadczamy też przejawów ciepła i chęci pomocy. Osoby prywatne oferują za darmo swoje mieszkania pracownikom ochrony zdrowia, którzy decydują się na podjęcie izolacji. Każdego dnia znajdą się chętni, gotowi dobrowolnie zająć się zwierzętami, dziećmi czy osobami starszymi z otoczenia lekarzy na kwarantannie, a także pomóc im w codziennych obowiązkach, choćby w gotowaniu. Takie inicjatywy zdecydowanie dodają otuchy i motywacji przemęczonemu personelowi medycznemu.
Prywatnie o izolacji - wypowiedzi z pierwszej linii frontu (przełom maja i czerwca 2020, gorący okres pandemii)
Na potrzeby tekstu udało nam się porozmawiać z dwojgiem lekarzy, którzy na co dzień pracują na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem. Poprosili nas jednak o zachowanie anonimowości, ale poniższe wywiady dają wiele do myślenia.
LEKARZ REZYDENT CHORÓB WEWNĘTRZNYCH
Czy, kontynuując pracę w placówce medycznej, izoluje się Pan od swoich bliskich?
Dzień dobry, jestem lekarzem rezydentem chorób wewnętrznych. Gdy tylko w Polsce zaczęła się epidemia i pojawiły się pierwsze przypadki COVID-19 u pacjentów, podjąłem decyzję o całkowitej izolacji od mojej rodziny. W tym momencie mija drugi miesiąc, odkąd mój kontakt z bliskimi ogranicza się tylko do Skype’a. Moi rodzice poparli moje postanowienie – sami są w grupie ryzyka z chorobami współistniejącymi i wiedzą, że nie chcę ich narażać. Ta izolacja jest przygnębiająca – pracuję dużo, a chciałbym spotkać się z bliskimi i porozmawiać „na żywo”.
Jakie przekonania dotyczące izolacji od rodziny panują w Pana środowisku pracy?
Pogląd w tym temacie u wszystkich jest raczej jednoznaczny – każdy z nas jest narażony na zakażenie i narażony na przeniesienie i rozprzestrzenianie koronawirusa. Pomimo środków ochrony osobistej i szkolenia z ich stosowania, nikt z nas, tj. moich kolegów, nie jest pewien, czy odpowiednio zakłada i zdejmuje stroje ochronne. Stąd teoretycznie najlepiej by było, jakbyśmy wszyscy ograniczyli kontakt z bliskimi. Niestety, życie weryfikuje te założenia większość moich kolegów i koleżanek lekarzy czy pielęgniarek z oddziału ma rodziny, dzieci – nie jest w stanie ani nie ma takich środków, aby z pracy nie wracać do domu, tylko gdzieś indziej. Natomiast wszyscy – jak słyszę – ograniczają swój kontakt do minimum.
Czy spotkał się Pan z jakimiś formami krytyki lub szykanami od bliskich lub sąsiadów, dotyczących braku izolacji mimo wykonywania pracy lekarza?
Raz mi się zdarzyła taka sytuacja. W moim bloku mieszkalnym wszyscy się znają. Kilka tygodni temu, w tym największym szczycie zakazów i kwarantanny, zjeżdżałem po dyżurze do domu. Starsza sąsiadka, która wracała z zakupów spojrzała się na mnie i powiedziała, żebym poczekał aż ona wejdzie po schodach do swojego mieszkania, bo „nigdy nic nie wiadomo”. Ale to chyba był jeden taki przypadek, który z jednej strony mnie zdenerwował, z drugiej strony dał do zrozumienia, jak społeczeństwo jest nastawione emocjonalnie – wręcz przestraszone epidemią i ryzykiem zakażenia. Ostatnio ta sama sąsiadka odebrała dla mnie przesyłkę i zapukała, kiedy wróciłem z pracy, więc myślę, że zmieniła swoje nastawienie.
Czy dostał Pan zalecenia dotyczące izolacji od rodziny od swoich przełożonych?
Nie, nie otrzymałem takich oficjalnych zaleceń. A powinienem? (śmiech) Wydaje mi się, że każdy z pracowników ochrony zdrowia sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy powinien się izolować. Na to wszystko wpływają różne czynniki: rodzaj pracy, dostęp do środków ochrony osobistej itp.
Czy słyszał Pan i korzystał z form pomocy oferowanej lekarzom ze strony społeczeństwa (udostępnianie swoich mieszkań, wsparcie gastronomiczne, psychologiczne…)?
Tak słyszałem i to dosłownie wczoraj! Zadzwoniła do mnie moja koleżanka lekarka, z którą byłem razem na stażu. Dostała nakaz pracy od wojewody mazowieckiego w innym mieście. Powiedziała mi, że szukając jakiegoś lokum na czas pracy, natrafiła na dwa ogłoszenia bezpłatnego udostępnienia mieszkania dla medyka. Ucieszyłem się z tego powodu, bo wiem, że „nakaz” pracy i to w zupełnie obcym, nieznanym miejscu jest psychicznym obciążeniem i stresem. Ja sobie tego nie mogę wyobrazić, więc tym bardziej podziwiam wszystkich, którzy w ten sposób pracują. Sam – podczas mojego pozornie wolnego czasu – śledzę akcje internetowe i zbiórki związane z koronawirusem. Serce się raduje, że mimo wszystko duża część naszego społeczeństwa ruszyła z pomocą dla nas – pracujących na co dzień na froncie.
LEKARZ REZYDENT KARDIOLOGII
Czy, kontynuując pracę w placówce medycznej, izoluje się Pan od swoich bliskich?
Nie, nie izoluję się, bo nie mam takiej możliwości. Moja żona i mój półtoraroczny syn potrzebują mnie jak nigdy. Jestem w trakcie specjalizacji z kardiologii i obok pracy w szpitalu udzielam także prywatnych porad. Zrezygnowałem z nich do odwołania, by po powrocie z pracy poświęcać czas moim najbliższym. Oczywiście, izoluję się od mojej pozostałej części rodziny – nie wyobrażam sobie, aby medycy postępowali inaczej. Staram się nie myśleć o tej całej wyjątkowej sytuacji w swoim czasie wolnym. Robię wszystko, by po prostu nie zwariować. Tych wszystkich emocji jest już tak dużo, że wyłączam się z życia facebookowego – by się wyciszyć i wspomóc żonę w domowych obowiązkach.
Jakie przekonania dotyczące izolacji od rodziny panują w Pana środowisku pracy?
Wszyscy chcielibyśmy mieć pewność i poczucie bezpieczeństwa, że jesteśmy zdrowi i nie narażamy naszych domowników. Mówię o testach – najlepiej raz w tygodniu dla każdego medyka. Przecież to jest tak elementarne, że nie chcę mówić o polityce i o tym, kto nie chciał testować personelu medycznego. Jeśli chodzi o izolację od rodziny, to na początku epidemii było ciężko – psychicznie i fizycznie, bo nikt z nas, kto nie jest ekspertem chorób zakaźnych lub epidemiologiem nie wiedział, jak się zachować. Pierwsza reakcja – moja i moich kolegów – to była faktycznie próba szukania możliwości jak największej izolacji ze względów, o których nie muszę chyba mówić. Braki kadrowe, braki sprzętu ochronnego, brak konkretnych i jednolitych procedur – to wszystko spowodowało na początku epidemii taką panikę, że wielu moich kolegów i koleżanek wzięło urlopy opiekuńcze. Dzisiaj, kiedy nauczyliśmy się już funkcjonować z koronawirusem (przynajmniej choć trochę), patrzymy na to inaczej. Tak jak wspomniałem, ja nie mam takiej możliwości, by zamieszkać oddzielnie. Nawet gdybym miał taką możliwość, to prawdopodobnie nie przebywałbym w pustym mieszkaniu dłużej niż jeden dzień. Ten okres jest bardzo trudny dla wszystkich, a najbliżsi także potrzebują naszego wsparcia.
Czy spotkał się Pan z jakimiś formami krytyki lub szykanami od bliskich lub sąsiadów, dotyczących braku izolacji mimo wykonywania pracy lekarza?
Nie, nie spotkałem się. Wręcz przeciwnie – od swoich znajomych, a nawet sąsiadów, dostałem wiele ciepłych słów przez smsy. Mam wrażenie, że otaczam się tą częścią społeczeństwa, która wspiera medyków i szanuje naszą pracę nie tylko w czasie epidemii. Wszyscy wiedzą jak trudny to czas i próba dla nas wszystkich, by to po prostu przetrwać.
Czy dostał Pan zalecenia dotyczące izolacji od rodziny od swoich przełożonych?
Nasz szef podkreśla od początku rolę i zasady poprawnej kwarantanny. Sugerował nawet między słowami, że kto może i ma możliwość całkowitej izolacji nawet od najbliższej rodziny, powinien takie kroki przedsięwziąć. Natomiast oficjalnych zaleceń ani rekomendacji nie ma. Zresztą nie wyobrażam sobie takowych. Pensja młodego lekarza na poziomie 3 tysięcy na rękę nie pozwala na „szastanie pieniędzmi” na prawo i lewo i np. wynajmowanie kolejnego mieszkania.
Czy słyszał Pan i korzystał z form pomocy oferowanej lekarzom ze strony społeczeństwa (udostępnianie swoich mieszkań, wsparcie gastronomiczne, psychologiczne…)?
Tak, oczywiście! To ogromna siła polskiego społeczeństwa, że jest wielu ludzi dobrej woli, którzy sami mają ciężko, a mimo to pomagają jak tylko się da, bo wiedzą, że nam – pracownikom ochrony zdrowia – jest jeszcze gorzej. Widziałem w mediach społecznościowych wiele takich akcji pomocy medykom. Smutne jest tylko to, że te wszystkie formy pomocy oferują zwykli ludzie, a nie Państwo – czyli Ministerstwo Zdrowia czy sam rząd.
Na arenie izolacji
Zapewne wielu z Was, Czytelników, codziennie idąc do pracy w placówce medycznej, zastanawia się nad koniecznością izolacji od swoich bliskich. Być może są wśród Was również osoby, które doświadczyły krzywdzących opinii sąsiadów. Nienawistnych osądów lub, co gorsza, czynów. Jedno jest pewne: w związku z brakiem odgórnych zaleceń regulujących zasady izolacji personelu medycznego od swoich bliskich, każdy musi podjąć tę niełatwą decyzję sam. Teoretycznie praca w ochronie zdrowia przygotowuje do tego mentalnie - każdy jej dzień wiąże się przecież z samodzielnym podejmowaniem trudnych decyzji. Jesteśmy ciekawi, co postanowiliście Wy, reprezentanci polskiej społeczności medycznej.
Na koniec słowo otuchy. Jeśli spotkacie się z ostracyzmem związanym z postanowieniem o przestrzeganiu izolacji lub nie, pamiętajcie, że wchodząc na arenę, na widowni zawsze zobaczycie krytyków. Jednak jedyna krytyka, której możecie wysłuchać, to ta pochodząca od ludzi, którzy sami kiedyś na tej arenie stali.
Referencje:
- https://www.gov.pl/web/koronawirus/aktualne-zasady-i-ograniczenia (ostatni dostęp: 14.09.2020)