Publikacje
Ciekawostki
Codzienność lekarza w "Czarno na białym"

Codzienność lekarza w "Czarno na białym"

Zapisuję
Zapisz
Zapisane

Dzisiejszy odcinek programu „Czarno na białym” emitowany na antenie TVN24 dotyczył pakietu kolejkowego Ministra Arłukowicza. Temat znany i wielokrotnie „przemielany” w mediach, więc bez dłuższego wstępu pozwolę sobie przejść od razu do części właściwej, czyli ogólnego omówienia omawianych w reportażu aspektów oraz moich własnych wrażeń i odczuć po jego obejrzeniu.

Zacznijmy od tego, że choć dzisiejszy odcinek nie jest jeszcze dostępny do obejrzenia na stronie www programu, to fakt, że znajdują się tam inne audycje, pozwala przypuszczać, że omawiane wideo już wkrótce się tam ukaże.
A dlaczego warto w ogóle obejrzeć „Cnb”? Przede wszystkim dlatego, że jest to jedna z nielicznych (przynajmniej w ostatnim czasie) publikacji w mediach masowych (czytaj – dostępnych dla przeciętnego widza), która nie stawia z założenia środowiska lekarskiego w złym świetle. Można by się wręcz pokusić o stwierdzenie, że ogólny wydźwięk programu jest taki, że za obecny stan rzeczy w Ochronie Zdrowia odpowiada przede wszystkim jej zła organizacja i chroniczne niedofinansowanie. Krótko mówiąc – jest to jedna z niewielu publikacji, która przedstawia rzeczy jakimi są, nie próbując demonizować rządzących obrzucając ich wyzwiskami i sarkastycznymi docinkami, a lekarzy okraszać tak chętnie ostatnio powtarzanymi, negatywnymi epitetami.

Odcinek podzielony był na kilka części. Początkowo omawiane były główne punty „pakietu kolejkowego”: stworzenie Funduszu dla pacjentów onkologicznych, nowe zasady rozliczania pacjentów pierwszorazowych, promujących skuteczną diagnostykę itd. Następnie doszło do próby podsumowania dotychczasowej działalności obecnego Ministra Zdrowia i polityczna analiza przyczyn, dla których do tej pory pełni swoją funkcję.


Bez wątpienia w tym programie, jak w żadnym innym emitowanym w ostatnim czasie na głównych polskich stacjach, lekarze mieli okazję wypowiedzieć się do kamery i na spokojnie przedstawić główne problemy, z którymi się borykają.

Druga połowa programu poświęcona jest lekarzom, głównie rodzinnym – pokazana jest ich codzienność – kamera wędruje za ciężko pracującym od 8 do 18 młodym lekarzem rodzinnym, który najpierw przyjmuje pacjentów w lokalnej przychodni, a następnie jeździ po okolicy na wizyty domowe, gdzie uśmiechnięci pacjenci chwalą sobie pracę lekarza… Gdyby nie moje zblazowanie i wrodzona podejrzliwość, pewnie te sceny chwytałyby mnie za serce. Niemniej jednak pewnie lepiej trochę przegiąć w tę stronę, niż w drugą. W ostatniej części kolejni lekarze rodzinni wypowiadają się o sytuacji SZ z ich perspektywy. Oto parafraza głównych wątków przez nich poruszanych:

  • nikt nie ustalał z lekarzami zmian, dowiedzieli się o nich razem z pacjentami z konferencji prasowej Premiera
  • lekarz POZ ma obecnie codziennie do przyjęcia bardzo dużo pacjentów i nie da rady „obsłużyć” więcej, a to najprawdopodobniej będzie końcowym efektem forsowanych zmian
  • Rząd rozwiązał problem, który sam wcześniej stworzył – wprowadzenie finansowania za diagnostykę przeprowadzaną przy pierwszorazowej wizycie jest de facto powrotem do starego sposobu finansowania
  • w codziennej pracy lekarza dominuje niepotrzebna biurokracja, która utrudnia mu pracę i odciąga od pacjenta
  • problem kolejek dotyczy przede wszystkim dużych miast – w małych miejscowościach zasadniczo nie jest trudnym dostanie się do lekarza w krótkim terminie
  • nierzadko przepisy administracyjne NFZ ograniczają możliwości decyzyjne lekarza, co upośledza proces leczenia i rodzi niepotrzebny konflikt lekarz-pacjent

Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że obiektywizm w mediach nie istnieje – ktoś w końcu ten materiał zmontował i wybrał z niego wypowiedzi według własnego uznania. Sceny z zadowolonymi pacjentami też do neutralnych światopoglądowo nie należały. Ale bez wątpienia w tym programie, jak w żadnym innym emitowanym w ostatnim czasie na głównych polskich stacjach, lekarze mieli okazję wypowiedzieć się do kamery i na spokojnie, w wywiadzie przeprowadzonym w gabinecie, a nie „przydybani” na korytarzu, przedstawić główne problemy, z którymi się borykają. Opinia publiczna miało więc okazję wysłuchać naszego punktu widzenia i być może przekonać się, że może nie zupełnie jesteśmy tacy źli…

medycyna-rodzinna
polityka
nfz

Polecane artykuły