Usprawiedliwienia dla fatfobii. Felieton
„Ż(r)yj”. Napis tak wielki, że widoczny z daleka. Do tego tak napastliwy, że nie mogłam doczekać się przyjazdu tramwaju, bo stojąc pod plakatem, czułam się jakoś nieswojo. To był rok 2018, a grafika stanowiła część kampanii „Jedz ostrożnie!”, w ramach której na przystankach w całym kraju zawisły plakaty mające zachęcić Polaków do zdrowego odżywiania. Nabita na widelec czaszka i zwalista postać na drobnym krzesełku to przykłady prac, które wywołały dyskusję na temat tego, jak bez stygmatyzacji edukować na temat otyłości. Minęło kilka lat, ale czy w tym czasie nauczyliśmy się choć trochę, jak to robić? Czy umiemy mówić o otyłości? Jaka jest w tej dyskusji pozycja medyków?
Więcej niż 1/5 dorosłych Polaków to osoby z otyłością[1], a ponad 60% ma BMI wynoszące co najmniej 25 [2]. Szacuje się, że otyłość dotyczy niemal 10% dzieci w Polsce, a nadwaga- więcej niż 1/4 [3]. W przypadku każdego z tych wskaźników obserwuje się tendencję wzrostową. Otyłość związana jest ze zwiększonym ryzykiem m.in. cukrzycy typu drugiego, dyslipidemii, nadciśnienia tętniczego, choroby wieńcowej, niewydolności serca, migotania przedsionków, udaru, zakrzepicy żył głębokich kończyn dolnych i zatorowości płucnej, nowotworów, choroby zwyrodnieniowej stawów, dny moczanowej, niealkoholowej stłuszczeniowej choroby wątroby, choroby refluksowej, obturacyjnego bezdechu sennego, depresji, cięższego przebiegu infekcji [4]. Ile czasu należy poświęcić podczas wizyty w przychodni osobie, która obciążona jest ryzykiem tak wielu problemów zdrowotnych? Raczej więcej niż 10 minut - a dokładnie tyle według przeglądu systematycznego z 2017 roku w Polsce średnio trwa wizyta u lekarza POZ [5]. Zalecana (sic) maksymalna liczba pacjentów objętych opieką przez jednego lekarza POZ to 2750 [6].