Jeden lekarz - jeden etat (cz. II)
Minister Zdrowia zapowiedział, że rząd przymierza się do wprowadzenia rozwiązania jeden lekarz – jeden etat. Komentarza na ten temat udzielił nam Andrzej Sokołowski, prezes Zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych.
Nie ma szans, by model jednoetatowości dobrze funkcjonował w Polsce. Co prawda, lekarze od zawsze chcieli mieć możliwość pracowania w jednym miejscu, godziwie zarabiając, ale rozwiązanie ustawowe zmuszające ich do podjęcia takiej decyzji nie jest dobrym pomysłem w naszym źle funkcjonującym systemie ochrony zdrowia. Po pierwsze, mamy ogromne niedobory personelu medycznego, jest on poszukiwany w całym sektorze - publicznym i prywatnym. Resort zdrowia nie jest w stanie podać dokładnej liczby. Należałoby więc najpierw zadać pytanie ministrowi zdrowia, ile miejsc pracy jest potrzebnych? Zgadzam się z tym, że wielozatrudnienie nie jest dobrą praktyką. Znam ordynatora, który nie pilnuje własnego oddziału, bo jednocześnie pracuje w kilku innych miejscach, co negatywnie wpływa na funkcjonowanie jego szpitala. W takich warunkach, gdy lekarze gonią za pieniędzmi, pacjentowi poświęca się zaledwie 15 minut. Wszyscy o tym wiedzą i nikt z tym nic nie robi. W publicznym systemie ochrony zdrowia panuje ogromny bałagan, niegospodarność, pieniądze są niewłaściwie wydawane. To najpierw trzeba uporządkować. Jeśli rozwiązanie jeden etat – jeden lekarz wejdzie w życie, trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że będzie ono ze szkodą dla pacjenta. Mamy w Polsce ogromną liczbę prywatnych lecznic, które muszą mieć personel. Ta ustawa doprowadzi do walki między sektorem publicznym a prywatnym. Utrzymanie personelu w sektorze prywatnym będzie bardzo trudne, mocno wzrosną koszty i konieczna będzie zmiana cen usług prywatnych. Za to wszystko zapłacą pacjenci. To rozwiązanie pogorszy sytuację, podniesie koszty dla pacjenta i za rok będziemy się z niego wycofywać.
Dołącz do dyskusji
Polecane artykuły