Relacja z Ogólnopolskiego Protestu Zawodów Medycznych
Punktualnie, w samo południe w Warszawie, rozpoczął się protest pracowników ochrony zdrowia. W czterogodzinnym przemarszu udział wzięli m.in.: lekarze, pielęgniarki, położne, ratownicy medyczni, studenci, fizjoterapeuci, diagności, radiolodzy, pojawili się też politycy i rolnicy. Protestujący dotarli pod kancelarię premiera. Teren, na którym miało stanąć białe miasteczko został otoczony przez policję. Ale medycy nie ustąpili. Miasteczko rozbili niedaleko głównego wejścia do kancelarii. Medycy zapowiedzieli, że to nie koniec ich protestów w Polsce.
W manifestacji wzięło udział ok. 30 tysięcy uczestników, którzy idąc ulicami miasta skandowali hasła: „Nie róbcie z medyków niewolników”, „Publiczna ochrona zdrowia kona – wyleczcie albo dobijcie!”. Protestujący przynieśli ze sobą transparenty z hasłami: "Żądamy godnych zarobków", „Zabrać politykom, dać medykom”, „Nie ma medyków, nie ma leczenia”, "Krótko żyjemy, bo ciężko pracujemy", "Zapraszamy na oddziały, bo niedługo zamykamy", " Nie ma medycyny bez diagnostyki", „Leczcie się sami, ja jadę do Szwecji”, „Z niewolnika nie ma pracownika”.
Manifestację otworzyła Krystyna Ptok, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
- Otwieram zgromadzenie pod hasłem: „Protest publiczna ochrona zdrowia kona. Wyleczcie albo dobijcie” - mówiła Ptok.
Były liczne przemówienia, minutą ciszy uczczono pamięć zmarłych medyków i pacjentów. Protestujący chcieli się spotkać z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim i premierem Mateuszem Morawieckim, ale do spotkania nie doszło.
Medycy zgodnie stwierdzili, że jeśli nie będzie porozumienia z rządzącymi, protesty się nie skończą.
Michał Bulsa, szef Komisji ds. Młodych Lekarzy Naczelnej Rady Lekarskiej powiedział, że „pomysły ministra zdrowia w ciągu ostatnich lat są z kosmosu, nierealne".
Najważniejszy dla każdego medyka jest pacjent. Żeby pacjent był bezpieczny, to medyk musi być bezpieczny. Musi godnie zarabiać, musi mieć dobre warunki pracy i musi się nie bać prokuratora. Panie ministrze zapraszamy do rozmów z premierem, bo tutaj się nie da ani leczyć ani żyć – mówił Bulsa.
Tego rodzaju protesty pokazują determinację - mówił na antenie TVN 24 Jacek Krajewski, prezes Fundacji Porozumienie Zielonogórskie.
W marszu brał udział dr Tomasz Karauda, który powiedział dziennikarzowi Onetu, że ten protest jest głównie dla pacjentów.
Zarobki, które proponuje rząd wymuszają pracę na wielu etatach. Ten system opiera się na wieloetatowości naszej pracy. Gdyby wszyscy medycy zdecydowali się na pracę w jednym miejscu od 8 do 16, to system zawaliłby się w jeden dzień. Tego dla pacjentów nie chcemy. Nie znam lekarzy, ratowników czy pielęgniarek, którzy pracują w jednym miejscu. To nie wynika z tego, że my chcemy więcej zarobić, po prostu nie ma kadry, która mogłaby leczyć chorych. Ten protest jest dla naszych pacjentów. Im więcej wywalczymy dziś i w najbliższych dniach, tym lepiej przełoży się na to życie naszych i naszych bliskich – mówił dr Karauda.
O swoich problemach mówiły także pielęgniarki, które podkreślały, że średnia ich wieku to 53 lata. Narzekały także, że pracują ponad normę, a ich pensje są niskie.
Żyjemy coraz krócej, umieramy szybciej. Polska pielęgniarka żyje średnio 62 lata, a polska kobieta - 81 lat. Czy tego chcemy? – mówiły.
Elektroradiolodzy zaznaczali, że nie są widoczni w systemie. Mówili, że nie mają ustawy o zawodzie, są nisko opłacani. Przedstawiciel techników elektroradiologii mówiła, że ponad rok temu minister powiedział, że będzie mu towarzyszyło hasło: wszystkie ręce na pokład.
I właśnie dziś my jesteśmy na jednym pokładzie statku, który za chwilę będzie tonął. Dziś wszyscy medycy jesteśmy razem, silni. To jest dopiero początek, dopiero zaczynamy. Nie chcemy rozmów z ministrem zdrowia, chcemy rozmów z premierem i realnych rozwiązań – mówiła.
Matylda Kłudkowska z Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych podkreśliła, że „system, w którym pracują medycy czasem pół życia jest patologiczny, klejony na taśmę klejącą”.
To my jesteśmy tą taśmą i to my przez lata pozwalaliśmy sobą łatać dziury w tym systemie. Praca po 300-400 godzin w miesiącu. Nie ma na to naszej zgody. Jesteśmy razem wszyscy medycy, stoimy obok siebie ramię w ramię. Nie możemy teraz odpuścić – mówiła.
O tym, że to rządzący odpowiadają za system ochrony zdrowia wspominała Joanna Tokarska, z Krajowej Izby Fizjoterapeutów.
To nie rejestratorka odpowiada za to, że nie ma terminów, to nie fizjoterapeuta odpowiada za to, że pacjent nie otrzymuje pomocy. Za to odpowiadają politycy, a my płacimy za ich obietnice. Pieniądze są na politykę. Żądamy pieniędzy na medyków! Ile kosztują biura polityków? Dlaczego nie ma pieniędzy na medycynę? Ochrona zdrowia kona, a fizjoterapia umrze pierwsza – mówiła Tokarska.
Agnieszka Dziemianowicz – Bąk z Lewicy, obecna na proteście mówiła dla TVN 24, że „postulaty medyków są jak najbardziej realne i możliwe do zrealizowania, gdyby ze strony władzy była taka wola”.
Lewica postuluje zwiększenie nakładów do 7 proc. PKB jak najszybciej. Działać trzeba jak najszybciej, już teraz. W naszej ocenie szacunki resortu nie są trafne. Nie stać nas na zapaść ochrony zdrowia. To nie są wydatki na ochronę zdrowia, a inwestycje i na to pieniądze znaleźć się muszą. Widać, że to czego brakuje, to nie pieniądze, a wola polityczna by te pieniądze przeznaczyć na ochronę zdrowia – mówiła polityk.
Anna Bazydło z Porozumienia Rezydentów apelowała do zebranych, by nie poddawać się.
Rządzący nas nie słuchają, nie obchodzi ich zdrowie waszych rodzin i dzieci. Zmieńmy coś. Zmieńmy zasady, na których pracujemy. To nie my odpowiadamy za tę organizację systemu. Ponoć 90 proc. medyków nie zobaczyło dodatków covidowych. Jeśli się nie postawimy, nikt za nas nie zawalczy, a wy polscy pacjenci zostaniecie sami. Politycy, zapraszamy do białego miasteczka – mówiła.
Białe miasteczko 2.0 otwarte: medycy zostaną w nim do skutku
Gdy manifestujący dotarli pod kancelarię premiera w Al. Ujazdowskich rozstawili białe miasteczko 2.0, do którego zapraszają pacjentów na rozmowy i badania. W namiotach medycy będą przybliżać swoje postulaty i czekać, gdyby pojawił się tam premier lub minister zdrowia.
Dzisiaj w miejscu, w którym pierwotnie planowaliśmy, że będziemy rozstawiać nasze namioty, stoją barierki i policja, ale rozstawiamy miasteczko nieopodal. Zostajemy tutaj tak długo, aż osiągniemy nasze postulaty – mówili medycy.
Wojciech Szaraniec z Porozumienia Rezydentów mówił: Rząd próbuje zablokować białe miasteczko 2.0. Ale my je budujemy, ono powstaje. Ogłoszono alarm terrorystyczny. Czy my jesteśmy terrorystami? – pytał rządzących. Krystyna Ptok powiedziała, że „władza odgradza się od obywateli pod pretekstem zagrożenia terrorystycznego”.
Jesteśmy odgrodzeni od rządzących w naszym państwie. Jeśli bezprawie staje się prawem, to mamy obowiązek oporu. My ten opór w tej chwili stanowimy. Nie możemy pozostawać bierni na to, co gotuje nam władza - mówiła Krystyna Ptok.
Medycy krytycznie o rządzących
Obecni na proteście medycy, pod kancelarią premiera zwracali się do rządzących. I głośno podkreślali, że ochrona zdrowia jest głównym filarem bezpieczeństwa państwa.
Premierze, czy stać nas na setki tysięcy niepełnosprawnych Polaków, by płacić im renty? Nie stać nas na to. Bądźmy mądrym krajem. Społeczeństwo polskie wymaga nowoczesnej opieki zdrowotnej, zmieńmy to – mówił fizjoterapeuta.
Dorota Gardias, pielęgniarka, technik radiologii, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych zwróciła się do premiera:
Panie premierze, zrobił pan wszystko, by doprowadzić medyków do granicy wytrzymałości. Medycy są na granicy, a stan wyjątkowy trwa w polskich szpitalach bardzo długo. Nie zdziwiłabym się, gdyby pan wokół szpitali rozstawił drut kolczasty, a w mediach dziękował medykom za ich ciężką pracę. To byłoby w pana stylu. To jest walka o prawdę. Musimy ją stoczyć nie tylko na ulicach, ale również w szpitalach i samorządach. Nie ma już czasu na pobieżne rozwiązania, każda sekunda się liczy, bo każda sekunda oznacza coraz większe pustki kadrowe. Politycy doskonale to wiedzą, ale czują się panami prawdy i trzeba im to poczucie bezpowrotnie zabrać. Nie stać nas na kredyt zaufania, którego udzieliliśmy kolejnym rządom. Oni te kredyty biorą bez żadnego pokrycia i nigdy ich nie spłacą. Zacznijmy się domagać spłaty kredytu, który zaciągnęli bez żadnych ograniczeń. Pokażmy, ile razy nas okłamali. Czas na wielką zorganizowaną windykację prawdy – mówiła.
Krzysztof Bukiel, szef OZZL zwrócił się do ministra zdrowia i premiera.
– Panie ministrze, powiedział pan, że spełnienie postulatów Komitetu jest nierealne, a ja pytam: dlaczego? Kto to powiedział, że one są nierealne? Czy my domagamy się, żeby słońce w nocy świeciło, a deszcz padał do góry. Czy pan minister chce powiedzieć, że realizacja naszych postulatów to nie jest priorytet rządu? Tak pan źle ocenia ten rząd? Panie ministrze, panie premierze, nie bójcie się nas. My wam krzywdy nie zrobimy – szkoda, żeby tylu policjantów marnowało swój czas, tak bardzo chroniąc dziś pana. Niech pan się obawia Polaków, którzy potracili swoich bliskich, bo publiczna ochrona zdrowia jest niewydolna. 100 tys. nadmiarowych zgonów to wyrzut sumienia. W tym roku zapowiada się kolejna taka liczba. Niech pan się obawia Polaków, którzy umierają, a mogliby żyć. Panie premierze, panie ministrze możecie lekceważyć nasze roszczenia finansowe. Jeśli nie będziemy godnie zarabiać, to odejdziemy. Codziennie jakiś szpital ogranicza swoją działalność, oddziały są zawieszane, bo personel odchodzi z pracy. Jeżeli chcemy naprawić publiczną ochronę zdrowia, to podstawą będą pracownicy. Jeśli będą źle zarabiać, będą odchodzić. Pierwszym elementem jest naprawa wynagrodzeń pracowników medycznych. Chcecie się porozumieć, przyjdźcie do nas, tu jesteśmy. Jaki gest dobrej woli pan uczynił wobec nas? Oczekujemy gestu dobrej woli w postaci podwyżek i nowelizacji ustawy o płacach minimalnych uzgodniona z tym gremium, które jest obecne na proteście – mówił dr Bukiel.
Ewa Ochrymczuk, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Diagnostyki Medycznej i Fizjoterapii odnosząc się do wczorajszych słów ministra Niedzielskiego, stwierdziła, że to „ministerstwo zdrowia powinno się wysłać na Marsa wraz ze swoimi doradcami”.
Rolnicy i pacjenci wsparli działania medyków „dopóki ci nie osiągną swojego sukcesu”.
Sławomir Witkowicz z Wolnego Związku Zawodowego Forum Oświata i prezydium Forum Związków Zawodowych przekazał medykom wyrazy wsparcia.
Przeszliśmy z państwem całą trasę manifestacji jako potencjalni, byli pacjenci. Nie zgadzamy się na takie traktowanie ochrony zdrowia. Jeżeli trafimy do przychodni czy do szpitala, chcemy, żeby opiekowali się nami nie tylko fachowi ludzie, ale przede wszystkim wypoczęci i zadowoleni z tego, co robią. Za pracę należy się godne wynagrodzenie – mówił.
Dołącz do dyskusji
Polecane artykuły