Publikacje
Opinie
Strajk lekarzy w Korei a sytuacja w Polsce

Strajk lekarzy w Korei a sytuacja w Polsce

Zapisuję
Zapisz
Zapisane

Lekarze w Korei Południowej czują się zmęczeni, przepracowani, źle opłacani i niedoceniani przez system. W obliczu sankcji prawnych zapowiadanych przez rząd, setki lekarzy stażystów wróciło do pracy, ale zdecydowana większość z nich nadal protestuje. O co tak naprawdę walczą i jaka jest lekcja z tej historii dla polskich lekarzy i decydentów?

Odejście od pacjentów tysięcy strajkujących lekarzy w Korei Południowej w reakcji na decyzję rządu o zwiększeniu w przyszłym roku limitu przyjęć na studia o 2 tys. studentów pozostawiło system opieki zdrowotnej w chaosie. Trwający od 20 lutego strajk przybiera na sile. Obecnie ponad 12000 lekarzy stażystów ze 100 szpitali opuściło swoje miejsca pracy. 

Powód? Zdaniem młodych medyków brak zgody na zwiększenie liczby studentów medycyny nie rozwiąże problemów warunków pracy i płacy, a wręcz może je zaostrzyć. Rząd argumentuje, że konieczne jest zwiększenie liczby lekarzy w jednym z najszybciej starzejących się społeczeństw na świecie. Korea Południowa ma obecnie jeden z najniższych wskaźników lekarzy – 2,1/tys. mieszkańców. Nowy raport "Health at a Glance” [1], który porównuje kluczowe wskaźniki dotyczące zdrowia populacji i wydajności systemów ochrony zdrowia w 38 krajach członkowskich OECD (The Organisation for Economic Co-operation and Development), wskazuje, że w 2021 r. w Polsce było 3,4 lekarzy na 1000 mieszkańców. W innych krajach liczba lekarzy wahała się od mniej niż 2,5 na 1000 mieszkańców w Turcji do ponad 5 na 1000 mieszkańców w Norwegii czy Austrii. Średnia dla krajów OECD to 3,7. 

<strong>Wykres porównujący liczbę lekarzy w Korei Południowej, Polsce, Turcji, Norwegii, Austrii oraz średniej</strong>

Warto też zwrócić uwagę, że Korea Południowa ma wysoce sprywatyzowany system opieki zdrowotnej. Ponad 90% szpitali jest prywatnych. Publiczne wydatki na ochronę zdrowia wynoszą: 2865 USD per capita w Korei vs. 2227 USD w Polsce. Natomiast wydatki na prywatną ochronę zdrowia to: 1705 USD per capita w Korei vs. 746 USD w Polsce.

Dlaczego koreańscy lekarze protestują?

52-mln Korea Południowa ma najwięcej łóżek szpitalnych wśród krajów OECD – 12,8 łóżek na 1000 mieszkańców. To ponad dwukrotnie więcej we Francji (5,7) i sześciokrotnie więcej niż w Szwecji (2,0). W Polsce ten wskaźnik wynosi 6,3

<strong>Grafika: wykres porównujący liczbę łóżek</strong>

Korea boryka się z też niedoborami w niektórych kluczowych specjalizacjach jak położnictwo i pediatria. Lekarzy brakuje także w regionach wiejskich. Przewiduje się, że do 2035 r. w kraju zabraknie 15 tys. medyków.

W kontekście tych danych manifestacje koreańskich lekarzy mogą dziwić. Młodzi medycy argumentują, że zwiększenie liczby lekarzy nie rozwiąże problemu. To, z czym zmagają się na co dzień, to niskie uposażenie. Część z nich nie otrzymuje nawet minimalnego wynagrodzenia. Dodatkowe problemy to przeciążenie pracą i “dickensowskie” warunki jej wykonywania. Medycy obawiają się również, że zwiększenie limitu przyjęć na studia zagrozi jakości edukacji i świadczonych usług. Ich zdaniem władza powinna skupić się na podniesieniu pensji lekarzy i ich ochronie przed pozwami o błędy w sztuce

Jednak wiceminister zdrowia Park Min-soo nie przyjmuje argumentów młodych lekarzy.

Jesteśmy głęboko rozczarowani, że zbiorowe działania lekarzy stażystów doprowadziły do zakłóceń w świadczeniu usług medycznych

 – powiedział podczas konferencji prasowej.

Władze Korei Południowej zamiast dialogu próbowały zastraszyć młodych lekarzy. Ostatnie próby nakłonienia ich do świadczenia usług medycznych, grożące zawieszeniem licencji lekarskich, nie odniosły żadnego rezultatu. Zgodnie z prawem Korei Południowej rząd może zmusić niektórych lekarzy do powrotu do pracy, żeby uniknąć zakłóceń w opiece zdrowotnej. Lekarzom naruszającym przepisy grozi kara grzywny w wysokości do 30 mln wonów (89500 zł) lub kara więzienia do trzech lat.

WMA (The World Medical Association) zdecydowanie potępiło działania rządu koreańskiego, mające na celu stłumienie protestów KMA (Korean Medical Association).

Niedawne zajęcie komputerów i telefonów komórkowych należących do przywódców jest postrzegane jako niedopuszczalne naruszenie ich praw i naruszenie zasad demokracji

–czytamy w oświadczeniu [2].

Młodzi medycy nie znajdują jednak zrozumienia ani wśród decydentów, ani społeczeństwa. Z sondażu opublikowanego przez agencję informacyjną Yonhap wynika, że 84% respondentów popiera zwiększenie liczby lekarzy, a 43% stwierdziło, że strajkujący lekarze powinni być surowo karani [3].

Lekarz vs. neolekarz

Co myślą młodzi lekarze w Polsce o strajku koreańskich kolegów po fachu? Opinie na ten temat są podzielone. Część rezydentów utożsamia się z postulatami Koreańczyków dotyczącymi poprawy wynagrodzenia, warunków pracy oraz obawy przed zwiększeniem konkurencji. Sprzeciwia się też rządowej retoryce, że zwiększenie limitów to odpowiedź na starzejące się społeczeństwo, zaawansowanych wiekiem lekarzy i nieproporcjonalne rozmieszczenie medyków w kraju. Słychać też głosy, że sytuacja naszych lekarzy rezydentów jest zupełnie inna. 

W Polsce nikt nie rzucał wypowiedzeniami. Brzmi to jak niespełniony sen

– pisze na forum Porozumienia Rezydentów jeden z lekarzy. 

Czy są takie plany, tego na razie nie wiadomo. Czego więc tak naprawdę dotyczą postulaty młodych medyków?

Od kiedy działam aktywistyczne, obserwuję tendencję do powierzchownego rozwiązywania problemów w ochronie zdrowia z pominięciem warunków pracy, praw pracowniczych i jakości świadczonych usług, co w konsekwencji przekłada się na bezpieczeństwo pacjenta. Sytuacja w Korei w pewnym stopniu przypomina naszą. W Polsce zwiększono drastycznie liczbę uczelni, które zamierzają kształcić lekarzy bez odpowiedniej infrastruktury, kadry i preselekcji 

– mówi Remedium lek. Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL. 

Jak tłumaczy, jakość kształcenia jest wątpliwa, bardzo zróżnicowana pomiędzy różnymi placówkami. Ryzyko, że do pracy w ochronie zdrowia będą trafiać osoby, które nie uzyskają odpowiednich kwalifikacji, jest bardzo duże. Sebastian Goncerz argumentuje też, że zwiększenie limitów przyjęć na studia i otwieranie nowych kierunków lekarskich, które jest sprzedawane politycznie jako rozwiązanie propacjenckie i prosystemowe, nie jest w rzeczywistości odpowiedzią na braki kadrowe. 

Niedobór lekarzy nie wynika z niewystarczającej liczby kształconych studentów na uczelniach medycznych. Liczba młodych lekarzy wchodzących do zawodu rośnie z roku na rok. Stosunek młodych medyków do lekarzy odchodzących na emeryturę jest zdecydowanie dodatni. Tu potrzeba zmian systemowych

– dodaje.

Przypomnijmy, że w roku akademickim 2023/2024 uczelnie mające uprawnienia do prowadzenia studiów medycznych przygotowały łącznie 8388 polskojęzycznych miejsc na kierunkach lekarskich. W porównaniu z rokiem akademickim 2022/2023 limity zostały zwiększone o 861 miejsc (dane lipca 2023 r.). 

Pytanie o jakość kształcenia rodzi też kwestia stworzenia nowych kierunków medycznych na takich uczelniach, jak: 

  • Akademia Medycznych i Społecznych Nauk Stosowanych w Elblągu, 
  • Akademia Kaliska im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, 
  • Katolicki Uniwersytet Lubelski im. Jana Pawła II, 
  • Akademia Mazowiecka w Płocku, 
  • Akademia Nauk Stosowanych im. Księcia Mieszka I w Poznaniu, 
  • Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach, 
  • Politechnika Wrocławska. 

Nowych uczelni, które będą kształcić przyszłych lekarzy, jest łącznie aż 32, o 9 więcej niż w bieżącym roku akademickim.

Zwiększone limity przyjęć oczami Porozumienia Rezydentów

Jak czytamy w oficjalnym stanowisku Porozumienia Rezydentów, “kształcenie przyszłych lekarzy na kierunkach bez odpowiedniego zaplecza infrastrukturalnego i kadrowego niesie ze sobą bezpośrednie ryzyko dla poziomu świadczonych usług medycznych i bezpieczeństwa pacjentów. W związku z tym nie ma zgody na jakiekolwiek półśrodki stosowane w kształceniu”. Główne problemy nowo otwartych kierunków lekarskich to brak prosektoriów, wykładowców i sprzętu.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zapowiada zamknięcie kierunków lekarskich, które nie spełniają warunków kształcenia. Minister Dariusz Wieczorek zaznaczył, że celem kierowanego przez niego resortu nie jest likwidowanie na takich uczelniach nowo powstałych w ostatnich latach kierunków lekarskich czy medycznych. Zastrzegł jednak, że ministerstwo będzie kontrolowało, co się na nich dzieje. Ostateczne decyzje będą podejmowane dopiero po wynikach tych kontroli, które powinny zostać zakończone w maju.

Ja bym naprawdę nie chciał, żebyśmy za 6 czy 8 lat mówili o tym, że to nie jest lekarz tylko to jest neolekarz, wykształcony na uczelni, która nie miała zgody ministra zdrowia, nie miała pozytywnej opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej, a mimo to zaczęła działać

 – dodał.

Jak podkreśla Porozumienie Rezydentów, w bieżącym roku akademickim otworzono więcej nowych kierunków lekarskich niż w ostatnich 10 latach łącznie. W opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej większość nie miała zasobów koniecznych do rozpoczęcia kształcenia przyszłych lekarzy. Liczba kierunków otworzonych w ciągu roku akademickiego 2023/24 wynosi 14, aż 9 z nich otrzymało negatywną opinię PKA, a mimo to rozpoczęło kształcenie. Obecnie uprawnienia do prowadzenia studiów na kierunku lekarskim posiada 39 uczelni wyższych, z czego 29 to uczelnie publiczne a 10 prywatne.

Jak obliczyli rezydenci, w obecnym roku akademickim ok. 650 osób studiuje na I roku na kierunkach lekarskich z negatywną opinią PKA. Czy zapowiedzi ministra Wieczorka satysfakcjonują rezydentów?

Trudno mi ocenić, na ile działania ministerstwa będą zdecydowane i ile kierunków lekarskich zostanie zamknięta. Jako Porozumienie Rezydentów postulujemy o zachowanie jakości w edukacji przyszłych medyków. Chcemy, by żaden kierunek, który nie ma infrastruktury i nie spełnia standardów, nie miał zgody na kształcenie lekarzy. Naszym drugim wnioskiem jest konieczność zmiany legislacji, bo wysyp nowych kierunków kształcących lekarzy jest efektem niedawnego poluzowania przepisów. Bardzo istotne jest również to, by polityka kadrowa i kształcenie przyszłych lekarzy opierało się o liczby i merytoryczne prognozy i analizy. A tak nie jest. NIK zwróciła uwagę, że wszystkie decyzje włącznie z decyzją o otwieraniu kierunków lekarskich nie były poparte wiarygodnymi danymi 

– mówi Sebastian Goncerz.

O zdanie zapytaliśmy Naczelną Radę Lekarską

Lek. Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej, również zwraca uwagę, że na razie nie wiadomo dokładnie, na czym będą polegały te działania, czy kierunki, które nie spełniają standardów będą zamykane, czy dofinansowywane. 

Oczekujemy wyników audytu i konkretnych deklaracji. Część z nowo otwartych kierunków nie ma odpowiedniego zaplecza, szpitali, nie zapewnia możliwości nauki anatomii w prosektorium. Bez tego nie wyobrażam sobie studiowania medycyny. Jest to szczególnie istotne w specjalizacjach zabiegowych 

– mówi Jakub Kosikowski.

Podkreśla przy tym, że NRL nie jest przeciwna samej idei zwiększania liczby lekarzy, ale obecne działania nie są dobrze realizowane. Przykładem tego jest zatrudnianie na innych zasadach medyków polskich i ukraińskich oraz otwieranie kierunków lekarskich bez odpowiedniej kadry i zaplecza. NRL stoi na stanowisku, że kształcenie lekarzy powinno się odbywać w ośrodkach uniwersyteckich, z dostępem do szpitali klinicznych. A docelowa liczba lekarzy powinna być zaplanowana i powszechnie znana.

Trudno mi sobie wyobrazić studentów, którzy na zajęcia np. z neurochirurgii czy kardiochirurgii będą musieli jeździć po całej Polsce. Nie chodzi nam o to, żeby kształcić lekarzy, którzy przez całe studia będę mieli do czynienia tylko z ginekologią, interną, chirurgią i pediatrą, bo takie oddziały będą w szpitalu powiatowym. Lekarz w toku nauki powinien mieć kontakt ze wszystkimi dyscyplinami medycyny i mieć o nich pewne pojęcie. Wystarczy spojrzeć co się dzieje w onkologii. Niewielka liczba godzin na studiach powoduje, że mało lekarzy decyduje się na wybór tych specjalizacji  

– mówi Jakub Kosikowski. 

Jego zdaniem, obecna sytuacja może doprowadzić do pogorszenia się jakości opieki zdrowotnej. 

Mamy odpowiedzialny zawód i dobrze by było, żeby lekarze go wykonujący byli do niego naprawdę dobrze przygotowani 

– dodaje. 

To nie jedyny problem na jaki zwraca uwagę. NRL od dawna informuje, że nie potrzeba więcej lekarzy w ogóle, tylko więcej lekarzy pracujących w sektorze publicznym. Samo wyszkolenie większej liczby medyków nie gwarantuje, że będą oni chcieli pracować w NFZ, a nie w sektorze prywatnym. Nie ma też gwarancji, że nie wyjadą z kraju i że będą chcieli pracować w zawodzie, w którym jest coraz więcej biurokracji, a coraz mniej czasu na pacjenta. 

Ilość dokumentacji, którą lekarz musi wypełniać, już przekroczyła masę krytyczną. Coraz więcej lekarzy rezygnuje z pracy w NFZ. Wielu odchodzi ze szpitali i szuka zatrudnienia w poradniach. Powód? Najcięższa i najtrudniejsza praca w szpitalu jest najgorzej zorganizowana i najgorzej płatna

 – tłumaczy Jakub Kosikowski.

Lekcja z koreańskiej historii

Wszystkie decyzje w obszarze ochrony zdrowia dotyczące kard powinny się odbywać w dialogu z reprezentantami środowiska i w oparciu o konkretne dane i analizy

– postuluje przewodniczący Porozumienia Rezydentów. 

Jak twierdzi, pewne zjawiska można przewidzieć. Jeśli ktoś ma wiedzę na temat degradacji kształcenia czy braków na danej uczelni, a mimo to nie zrobił nic w kierunku, żeby to naprawić, to uczestniczy w procesie, który może doprowadzić do zagrożenia zdrowia lub życia pacjenta wskutek spadek jakości leczenia. Czy lęk przed zwiększeniem limitów przyjęć na studiach to lęk przed konkurencją? 

Być może tak jest dla części lekarzy. Dla mnie jednak to przede wszystkim obawa o jakość i problemy dotyczące spadku zaufania do współpracowników. Medycyna jest pracą zespołową. Chcę mieć pewność, że kiedy mój pacjent trafi do chirurga, anestezjologa, psychiatry czy do lekarza rodzinnego, to będzie pod opieką osoby, która w trakcie swoich studiów, specjalizacji i pracy uzyskała wiedzę, narzędzia i kompetencje 

– mówi Sebastian Goncerz. 

Szef Porozumienia Rezydentów docenia zaangażowanie, mobilizację i zdecydowane działania koreańskich kolegów po fachu, którzy masowo złożyli wypowiedzenia. 

Zastanawiam się, czy u nas w kraju bylibyśmy do tego zdolni?

– dodaje.

zarobki-lekarzy
dla-stazysty
dla-rezydenta

Dołącz do dyskusji


Źródła

  1. OECD (2023), Health at a Glance 2023: OECD Indicators, OECD Publishing, Paris, https://doi.org/10.1787/7a7afb35-en
  2. World Medical Association clarifies posion on collective action and condemns government interference in Korean Medical Assocation. WMA. https://www.wma.net/news-post/world-medical-association-clarifies-position-on-collective-action-and-condemns-government-interference-in-korean-medical-association/ [ostatni dostęp: 20.03.2024 r.]
  3. South Korea deploys military, public doctors to strike-hit hospitals. Reuters. https://www.reuters.com/world/asia-pacific/south-korea-deploys-military-public-doctors-strike-hit-hospitals-2024-03-11/ [ostatni dostęp: 20.03.2024 r.]

Polecane artykuły