Same shit, different year - czy protest medyków coś zmienił?
Czy rok to dużo? Mija właśnie trzynaście miesięcy od poprzedniej dużej manifestacji medyków w Warszawie, kolejny raz krzyczymy „Sprawdzam!” do Rządu. Tym razem w zjednoczonym gronie stajemy ramię w ramię – fizjoterapeuci, ratownicy, lekarze, pielęgniarki, dietetycy i wszystkie zawody medyczne. Ale czy naprawdę tak to powinno działać? Naprawdę jedyną metodą w tym kraju jest siła? Sami politycy przyznają, że inny język do nich nie przemawia. A tymczasem kamieni kupa właśnie runęła.
Niezależnie na jakich wzorcach się oprzemy, czy w duszy pobrzmiewa “Oda do radości” a myśli dryfują na Zachód, czy w sercu galopuje husaria, a nad kominkiem wisi herb rodowy – każdy powinien zrozumieć, że ochrona zdrowia jest dla państwa kluczowa. Daleko nie szukając: w trakcie Powstania Warszawskiego zapewnienie opieki medycznej było jednym z priorytetów od początku walki, a w okresie międzywojennym politycy widzieli, że zapewnienie odpowiednich warunków opieki zdrowotnej to podstawa funkcjonowania kraju, czego dowodem jest choćby podwojenie ilości lekarzy między 1921 a 1939 rokiem. Wysiłek społeczny, aby zapewnić pomoc medyczną, był olbrzymi. Nawet rząd komunistyczny ustalał pensje lekarzy na poziomie 140-170% średniej krajowej (obecnie 70%).
Dołącz do dyskusji
Polecane artykuły