Wyszukaj w publikacjach

Spis treści
13.05.2023
·

Czy stany nagłe powinny interesować każdego lekarza?

100%

Często mówi się w środowisku medycznym o edukacji osób “niemedycznych” w zakresie udzielania pierwszej pomocy. Pozaszpitalne nagłe zatrzymanie krążenia (NZK) dotyka rocznie 67–170 na 100 000 mieszkańców Europy [1]. Z roku na rok rośnie jednak świadomość ludzi odnośnie do udzielania pomocy osobom z NZK. Powstaje coraz więcej fundacji zajmujących się edukacją w zakresie Basic Life Support (BLS). Jako medycy staramy się dbać o edukację naszych rodzin oraz bliższych i dalszych znajomych. To dobrze! 

Pytanie, które chcę zadać tym artykułem, jest nieco przewrotne: jak wygląda nasza edukacja w tym zakresie? Czy medycy potrafią udzielać pomocy w stanie bezpośredniego zagrożenia życia?

Wewnątrzszpitalne zatrzymania krążenia

Dokładne oszacowanie częstości wewnątrzszpitalnych NZK nie jest proste [1]. Podaje się, że ich roczna częstość występowania w Europie wynosi od 1,5 do 2,8 na 1000 przyjęć do szpitala. Nie ulega wątpliwości, że każda osoba pracująca w szpitalu ma świadomość tego, że mają one miejsce i kluczowe jest szybkie reagowanie. Według danych przytoczonych przez Europejską Radę Resuscytacji w wytycznych z 2021 roku:

  • wydłużenie o ponad 1 minutę czasu od zatrzymania krążenia do wezwania pomocy lub rozpoczęcia resuscytacji,
  • wydłużenie o ponad 3 minuty czasu od zatrzymania krążenia do defibrylacji

wiążą się z gorszym ogólnym wynikiem leczenia [1]. 

Pytanie brzmi: czy w każdym szpitalu istnieje zespół wczesnego reagowania (ZWR)? Czy pracownicy są przeszkoleni ze schematu, jaki należy wdrożyć w przypadku NZK w czasie oczekiwania na ZWR? Czy w przypadku braku ZWR personel danego oddziału potrafi prowadzić resuscytację krążeniowo-oddechową?

Nauka ALS tylko na studiach i stażu podyplomowych? 

Ciężar szkolenia lekarzy w zakresie zasad zaawansowanych zabiegów resuscytacyjnych  (ang. advanced life support, ALS) jest rozłożony w planie kształcenia od czasu studiów. W ciągu pierwszych 6 lat edukacji, studenci na kierunku lekarskim odbywają zajęcia z pierwszej pomocy (18h lekcyjnych), praktyki wakacyjne z zakresu pomocy doraźnej na SOR (30h lekcyjnych) oraz medycyny ratunkowej (100h lekcyjnych). Warto tutaj również podkreślić, że choć studia mają przygotować do działań w zakresie zaawansowanych czynności ratunkowych, certyfikowane są jedynie umiejętności BLS i to na nich zwykle skupiają się prowadzący, wychodząc z założenia, że działać w standardach zaawansowanych studenci najlepiej nauczą się w pracy. W zależności od jednostki szkolącej, mniejszy lub większy nacisk kładzie się na ćwiczenia praktyczne. Zdarza się, że jedyny kontakt ze schematem postępowaniem ALS w przypadku NZK ma się na egzaminie, a praktyczne umiejętności kończy się tam, gdzie trzeba omówić przygotowanie amiodaronu do podania w pętli. Ponadto, obecnie większość Uniwersytetów Medycznych dysponuje centrami symulacji, które to najczęściej wykorzystuje się właśnie do ćwiczeń z zakresu medycyny ratunkowej. Jednak już teraz w dużych jednostkach bywa problem z pomieszczeniem studentów w salach symulacji, jak przygotowani zostaną więc będą studenci coraz chętniej otwieranych kierunków lekarskich na uczelniach niemedycznych, które nie dysponują własnym zapleczem? Po studiach, już jako lekarze stażyści, odbywa się 3 tygodnie stażu podyplomowego na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Jak wygląda taki staż, gdy na oddziale jest 10 stażystów? Dla wielu osób prawdziwe szkolenie i sprawdzenie własnych umiejętności w praktyce odbywa się jednak dopiero w trakcie szkolenia specjalizacyjnego. Dla większości lekarzy jest to również pierwszy moment, w którym biorą pełną odpowiedzialność za decyzje podejmowane w trakcie RKO. Czy studia i staż podyplomowy dostatecznie przygotowują na takie sytuacje?

Czy tylko niektóre specjalizacje wymagają wiedzy nt. prowadzenia RKO?

Od stycznia 2023 roku wprowadzane są nowe programy szkoleń specjalizacyjnych z wielu dziedzin medycyny. W przypadku niektórych specjalizacji (np. dermatologii i wenerologii, okulistyki), lekarzy rekrutujących się na specjalizację w sesji wiosennej 2023 będzie obowiązywał nowy plan.

Dlaczego to istotne w kontekście tego tekstu? Rzecz w tym, że np. w planie szkolenia z dermatologii i wenerologii całkowicie zniknął kurs z ratownictwa medycznego. Abstrahując od poziomu nauczania medycyny ratunkowej podczas takiego kursu (szczególnie w dobie szkoleń on-line), czy to rzeczywiście odpowiednia praktyka - dążyć do obcinania u lekarzy szkoleń z zakresu udzielania pomocy w stanach nagłych? Co roku NZK dotyka około 350 000 – 700 000 osób. Nie zdarza się to jedynie na oddziałach o profilu internistycznym czy oddziałach ratunkowych. Co więcej, nie zdarza się to jedynie na oddziale - każda osoba ma obowiązek udzielić pierwszej pomocy, od medyków wymaga się szerszej wiedzy i działania. Czy na pewno każdy lekarz wie, jak takiej pomocy udzielić? W tym kontekście nieco zastanawia fakt redukcji godzin poświęconych na naukę czynności ratunkowych. 

Jakość nauczania w zakresie medycyny ratunkowej

Inną zmianą, która zaszła w nowych programach szkoleń specjalizacyjnych, jest zniesienie kursu z ratownictwa medycznego. Na jego miejsce w ramach niektórych szkoleń specjalizacyjnych wprowadzono obowiązkowe staże w szpitalnych oddziałach ratunkowych. Takie staże w większości szkoleń z modułem podstawowym z chorób wewnętrznych będą trwały 12 pełnych tygodni. Wiele osób zastanawia się, czy czas, który lekarz w trakcie specjalizacji spędzi na SOR, będzie “łataniem dziur” na zielonej części SOR czy rzeczywistą nauką działań z zakresu medycyny ratunkowej. Wiele w tym kontekście zależy na pewno od miejsca realizowania takiego szkolenia, ale wiadomo, że mniejsze ośrodki, w których braki kadrowe to codzienność, staną się dla młodych lekarzy raczej polem walki z systemem niż miejscem, w którym można będzie nauczyć się medycyny ratunkowej w praktyce i w potrzebnym zakresie. 

Ponadto, w ramach niektórych szkoleń specjalizacyjnych (np. otolaryngologii), szkolenie z medycyny ratunkowej w ogóle nie jest przewidziane. Czy to oznacza, że w ramach takich oddziałów wiedza na temat stanów nagłych nie jest konieczna? A może po prostu jednorazowy kurs przewidziany wcześniej nie spełniał swojego zadania i nie znaleziono lepszej alternatywy?  

Czy zmiany zawsze na lepsze?

Wiemy, że szybka i skuteczna reakcja na NZK jest kluczowa w kontekście przeżycia pacjenta. W tych szpitalach, w których nie ma zespołów wczesnego reagowania, ciężar działań związanych z RKO spoczywa na zespole terapeutycznym konkretnych oddziałów. Nie ma przy tym znaczenia, czy do NZK doszło na oddziale chorób wewnętrznych, okulistyki czy intensywnej terapii. Poza tym, nawet jeśli pracuje się w szpitalu z ZWR, w przypadku nagłego zatrzymania krążenia, resuscytację należy podjąć niezwłocznie, w obrębie zespołu dostępnego na oddziale. W takich momentach, nawet najlepiej przyswojona wiedza teoretyczna nie daje poczucia pewności w kontekście prowadzenia zaawansowanych zabiegów resuscytacyjnych. Zakładając, że właśnie swoje szkolenie specjalizacyjne zaczynają osoby, których zajęcia na studiach już był prowadzone w dużych grupach klinicznych, a na stażu nie miały styczności z pacjentem z NZK, może okazać się, że pierwszy raz w życiu prowadzić będą RKO na oddziale macierzystym, zwykle znając prawo serii na samodzielnym dyżurze, ze specjalistą, tylko albo aż, pod telefonem. Nawet najlepiej przyswojona wiedza teoretyczna (najprawdopodobniej do egzaminu 1-2 lata wcześniej), bez praktyki, może okazać się wtedy niewystarczająca. 

Z drugiej strony należy podkreślić, że nawet najlepiej przeprowadzony jednorazowy kurs podczas szkolenia specjalizacyjnego nie daje umiejętności na zawsze. Wiedza, której się nie powtarza i nie używa - zanika, to wie każdy, kto przechodził studia. Nie zmienia to jednak faktu, że usuwanie z programu szkolenia tych części, które powinny skupiać się na ALS, pokazuje, że w gruncie rzeczy te umiejętności nie są chyba aż tak potrzebne, albo osoby ustalające program stwierdziły, że wszyscy w tym aspekcie już wszystko wiedzą. 

Czy kursy ALS powinny być obowiązkowe?

Choć nie istnieje rozwiązanie idealne, na pewno można zmienić “bylejakoś” w dobrze i znaleźć sposoby, dzięki którym wiedza teoretyczna zostanie przekuta w praktykę. Każdy medyk może uczestniczyć w certyfikowanych kursach ALS, które przy odpowiednim prowadzeniu dają wiele umiejętności praktycznych. Takie kursy wymagają jednak poświęcenia swojego czasu wolnego, i - co chyba istotniejsze - stanowią spory wydatek.

W idealnym świecie kursy ALS mogłyby być darmowe, prowadzone bezpośrednio w miejscu pracy, powtarzane co roku, obligatoryjne i certyfikowane. Taki certyfikat z datą ważności mógłby być obowiązkowy do pracy na oddziale. I choć wielu może się to wydawać niewygodnym obowiązkiem, jeśli spojrzymy na to przez pryzmat przygotowania do codziennej pracy (i nieprzewidzianych sytuacji w życiu codziennym), taki kurs daje nieco pewności w kontekście podejmowania samodzielnych działań w stanach nagłych. Skuteczne działanie podczas NZK wymaga przede wszystkim opanowania, znajomości schematów postępowań, pracy zespołowej i pewnej automatyzacji działań, której nie da się wyćwiczyć “na sucho”, jedynie czytając, nawet najbardziej aktualną literaturę naukową.

Autorstwo

Zaloguj się

lub
Logujesz się na komputerze służbowym?
Nie masz konta? Zarejestruj się
Ten serwis jest chroniony przez reCAPTCHA oraz Google (Polityka prywatności oraz Regulamin reCAPTCHA).